Gdy dusza nie jest tak przygotowana,
jak powinna być do tego wielkiego misterium, to wielkie światło nie trwa w niej
przez łaskę, lecz gaśnie natychmiast i dusza pozostaje w większej rozterce, w
większych ciemnościach i z cięższym grzechem. Z Sakramentu tego wynosi tylko zgrzyt
wyrzutu sumienia nie z winy tego niezmąconego światła, lecz tej zgubnej wody,
która jest w tej duszy i która udaremnia uczucie niezbędne do uczestnictwa w
tym świetle. (…)
O najdroższa córko, otwórz oko
intelektu, by oglądać przepaść mej miłości. Nie ma stworzenia rozumnego,
którego serce nie musiałoby pęknąć z miłości, widząc po wszystkich dobrach,
którymi was obsypałem, to dobrodziejstwo, które otrzymaliście w tym
Sakramencie.
Jakim okiem,
najdroższa córko, winniście, ty i inni, patrzeć na tę tajemnicę i dotykać jej?
Nie tylko cielesnym okiem i dotykiem, które są bezsilne. Oko twoje nie widzi
nic innego, tylko biel chleba, ręka nie dotyka nic innego, tylko powierzchni
chleba, smak nie kosztuje nic innego, tylko smaku chleba. Wszystkie zmysły
ciała mylą się, lecz zmysł duszy nie może się mylić, jeśli ona nie chce, to
jest, jeśli nie zgadza się, aby przez niewiarę pozbawić się światła
najświętszej wiary.
Kto kosztuje tego Sakramentu? Kto go
widzi? Kto go dotyka? Zmysł ducha. Jakim okiem go widzi? Okiem intelektu, jeśli
oko to uzbrojone jest źrenicą najświętszej wiary. Oko to widzi w tej białości
całego Boga i całego człowieka, naturę Boską zjednoczoną z naturą ludzką,
ciało, duszę, krew Chrystusa, duszę zjednoczoną z ciałem, ciało i duszę
zjednoczoną z moją naturą Boską, nieoddzieloną ode Mnie.
(Fragment „Dialogu o Bożej Opatrzności
czyli Księgi Boskiej Nauki; św. Katarzyna ze Sieny)