czwartek, 7 maja 2015

Bogactwo duchowe czy materialne?

Prawdziwą siłą człowieka jest jego duchowość. Nie ja wymyśliłam tę prawdę, ale z całym przekonaniem podpisuję się pod nią! Bogactwo duchowości stoi w opozycji do bogactwa materialnego, a raczej do nieustannej za nim pogoni. Często ta pogoń sprawia, że człowiek zatraca się w nieustannym dążeniu do posiadania jak najwięcej, zapominając o swojej duszy. We wszystkim należy zachować umiar – głosił Pitagoras, chociaż tę mądrość przypisuje się również Horacemu. Właśnie ten umiar świadczy o dojrzałości człowieka. Bo – prawdę mówiąc – do jakiegoś dobrobytu tęsknimy wszyscy lub prawie wszyscy. Trudno żyje się w biedzie, trudno zaakceptować wszystkie jej konsekwencje. Ale bywa i tak, że w dobrobycie często zapomina się o wartościach duchowych. Po prostu często ludziom bogatym przestaje zależeć na tym wszystkim, co z duchem się wiąże. Ubożeją duchowo. Nadmierne przywiązywanie wagi do zdobywania dóbr materialnych, zwane konsumpcjonizmem, wytycza tylko jeden kierunek: Mieć za wszelką cenę! Nie chodzi o skrajności w postaci wyboru życia pustelnika z jego wszystkimi konsekwencjami…

Nie jest moją intencją przekonywanie, że bogactwo szkodzi! Chodzi o to, by dobra materialne nie przysłoniły nam wartości duchowych. „Duchowość to ta sfera, w której człowiek stawia sobie pytanie o to, kim jest i po co żyje. Duchowość jest zatem zdolnością do odkrycia i zrozumienia tajemnicy człowieka i sensu jego życia. Dzięki temu duchowość może stać się centralnym systemem zarządzania życiem. Dopóki dana osoba nie rozwinie sfery duchowej, dopóty nie może zająć dojrzałej postawy wobec siebie, wobec świata i życia. Nie można przecież zająć dojrzałej postawy wobec rzeczywistości, nad którą dany człowiek nie zastanawia się i której nie rozumie. Ponadto duchowość okazuje się czymś niezastąpionym, gdyż człowiek nie może zrozumieć samego siebie z jakiejkolwiek innej perspektywy niż perspektywa duchowa” – powtarzam za ks. Markiem Dziewieckim

Bardzo łatwo zatracić się w nieustannej pogoni i stracić kontrolę nad samym sobą! Ale przede wszystkim – stracić coś niezwykle cennego, bo kontakt z samym Bogiem. To właśnie ON stanowi największe bogactwo człowieka, napełnia jego wnętrze swoją miłością i mądrością, pozwala zrozumieć wiele zawiłych spraw, które przynosi życie, a w konsekwencji – stawać się lepszym i mądrzejszym człowiekiem, otwartym na Boże działanie i Boże łaski.
Nasuwa się jeszcze jedna refleksja… Bogactwo materialne (aczkolwiek potrzebne w odpowiednich proporcjach) jest albo go nie ma, jako że - jak głosi stara maksyma – fortuna kołem się toczy. Tymczasem bogactwo duchowe trwa w nas tak długo, jak na to pozwolimy Najwyższemu!