Prawdziwą siłą człowieka jest jego duchowość. Nie
ja wymyśliłam tę prawdę, ale z całym przekonaniem podpisuję się pod nią!
Bogactwo duchowości stoi w opozycji do bogactwa materialnego, a raczej do
nieustannej za nim pogoni. Często ta pogoń
sprawia, że człowiek zatraca się w nieustannym dążeniu do posiadania jak
najwięcej, zapominając o swojej duszy. We wszystkim należy zachować umiar –
głosił Pitagoras, chociaż tę mądrość przypisuje się również Horacemu. Właśnie
ten umiar świadczy o dojrzałości człowieka. Bo – prawdę mówiąc – do jakiegoś
dobrobytu tęsknimy wszyscy lub prawie wszyscy. Trudno żyje się w biedzie,
trudno zaakceptować wszystkie jej konsekwencje. Ale bywa i tak, że w dobrobycie
często zapomina się o wartościach duchowych. Po prostu często ludziom bogatym
przestaje zależeć na tym wszystkim, co z duchem się wiąże. Ubożeją duchowo. Nadmierne
przywiązywanie wagi do zdobywania dóbr materialnych, zwane konsumpcjonizmem,
wytycza tylko jeden kierunek: Mieć za wszelką cenę! Nie chodzi o skrajności w
postaci wyboru życia pustelnika z jego wszystkimi konsekwencjami…
Nie jest moją intencją przekonywanie, że
bogactwo szkodzi! Chodzi o to, by dobra materialne nie przysłoniły nam wartości
duchowych. „Duchowość to ta sfera, w której człowiek stawia sobie pytanie o to,
kim jest i po co żyje. Duchowość jest zatem zdolnością do odkrycia i
zrozumienia tajemnicy człowieka i sensu jego życia. Dzięki temu duchowość może
stać się centralnym systemem zarządzania życiem. Dopóki dana osoba nie rozwinie
sfery duchowej, dopóty nie może zająć dojrzałej postawy wobec siebie, wobec
świata i życia. Nie można przecież zająć dojrzałej postawy wobec
rzeczywistości, nad którą dany człowiek nie zastanawia się i której nie
rozumie. Ponadto duchowość okazuje się czymś niezastąpionym, gdyż człowiek nie
może zrozumieć samego siebie z jakiejkolwiek innej perspektywy niż perspektywa
duchowa” – powtarzam za ks. Markiem Dziewieckim
Bardzo
łatwo zatracić się w nieustannej pogoni i stracić kontrolę nad samym sobą! Ale
przede wszystkim – stracić coś niezwykle cennego, bo kontakt z samym Bogiem. To
właśnie ON stanowi największe bogactwo człowieka, napełnia jego wnętrze swoją
miłością i mądrością, pozwala zrozumieć wiele zawiłych spraw, które przynosi
życie, a w konsekwencji – stawać się lepszym i mądrzejszym człowiekiem, otwartym
na Boże działanie i Boże łaski.
Nasuwa
się jeszcze jedna refleksja… Bogactwo materialne (aczkolwiek potrzebne w
odpowiednich proporcjach) jest albo go nie ma, jako że - jak głosi stara
maksyma – fortuna kołem się toczy. Tymczasem bogactwo duchowe trwa w nas tak
długo, jak na to pozwolimy Najwyższemu!