niedziela, 31 maja 2015

W niedzielny poranek


W niedzielny poranek wszystko wielbi Pana…

I ptaków chór w pobliskim lesie,

i cisza wokół, co pozwala zadumać się nad sobą,

i kwiaty barwne w ogrodzie i na łące,

i słońce radosne, co złote promyki na ziemię wysyła,

i wesołe biedronki, o których ksiądz Jan pisał,

i ludzie podążający do kościoła…

Całe piękno świata, co się roztacza dokoła…

Wszystko, wszystko do Pana woła:

Bądź pochwalony, Boże, nasz Ojcze!

 

I moja modlitwa w podzięce się niesie…

Jednak… Czy podziękować za wszystko

kiedykolwiek zdołam?

 

 

sobota, 30 maja 2015

W czym powinniśmy naśladować Najświętszą Panienkę?

Kończy się maj, miesiąc poświęcony Matce Bożej. Nie kończy się jednak nasza z Nią więź i miłość! Właśnie ta miłość powinna budzić w nas nieustanne pragnienie naśladowania Jej w życiu codziennym, w kontaktach międzyludzkich, w każdej sprawie… Z Jej pomocą pokonamy trudności!  
Zatem w czym możemy (i zarazem powinniśmy!) naśladować Maryję.
1.W pokorze – „Oto ja służebnica Pańska, niech mi się stanie według słowa twego.” Te słowa są ciągle aktualne i mają bardzo szeroki wymiar. Matka Boga uczy nas pokory! Każdego dnia, w każdej chwili mamy możliwość jej świadczenia w swoim życiu. Wskazówki udziela nam również św. Faustyna: Nie ma nic lepszego dla duszy, jak upokorzenia. Jeżeli jest na ziemi dusza prawdziwie szczęśliwa, to tylko dusza prawdziwie pokorna. Oto inna cenna wskazówka: Dusza nie korzysta należycie z sakramentu pokuty, jeżeli nie jest pokorna. Pycha utrzymuje duszę w ciemności. Ona nie wie i nie chce dokładnie wniknąć w głąb swej nędzy, maskuje się i unika wszystkiego, co by ją uleczyć mogło. (Dz. 113) Dusza pokorna (…) bez namysłu niejako lepiej wie, co w danej chwili należy czynić, a czego zaniechać. Wyczuwa najlżejsze dotknięcie łaski i jest bardzo wierna Bogu. (Dz. 115) Nad duszą pokorną są uchylone upusty niebieskie i spływa na nią morze łask (…). Takiej duszy Bóg niczego nie odmawia. (Dz. 1306)
2. W parze z pokorą – najpiękniejszą cechą Maryi – idzie zgoda na wolę Bożą, w jej przyjmowaniu, jakakolwiek ona jest. Często przychodzą takie doświadczenia życiowe, z którymi nie potrafimy sobie poradzić, upadamy na duchu i buntujemy się przeciw temu, co nas spotyka, bo wydaje się to nie do udźwignięcia. I właśnie wtedy – warto powiedzieć: Bądź wola Twoja, Panie! Pokieruj moim życiem tak, jak Ty chcesz! Oddaję Ci całe swoje życie, weź je w swoje święte ręce i pokieruj nim według swojej woli. I wtedy – o, dziwo! – życie nie jest już brzemieniem, ale takim ciężarem, który jesteśmy w stanie unieść, bo pomaga nam Chrystus!
3.W miłości do Boga – Jej Syna. Autentyczna miłość do Chrystusa przejawia się właśnie w przyjmowaniu woli Bożej – tak naprawdę, nie od niechcenia, ale z pokorą i z wiarą, że to, co nas spotyka, jest nam potrzebne do wzrostu duchowego, a więc – do autentycznego zbliżenia się do Boga.
4.Uwierzyć w moc modlitwy różańcowej. Gdziekolwiek Maryja się ukazuje, zawsze trzyma w dłoniach różaniec, zachęca do modlitwy. Pokazuje nam, by wytrwać w modlitwie, uwierzyć w jej moc, nigdy nie stracić zapału!




piątek, 29 maja 2015

Z okazji poświęcenia figury Bogarodzicy


Tak niedawno witaliśmy Cię, Najświętsza Matko, w ikonie jasnogórskiej. Teraz przybyłaś do nas w postaci pięknej figury jako Bogurodzica. Tym mianem nazywali Cię i czcili nasi praojcowie, śpiewając uroczystą pieśń na Twoją cześć                     w najważniejszych momentach dziejowych  naszej Ojczyzny. Wierzymy, że Twoja obecność – zarówno jako Królowej z Częstochowy, jak i Bogarodzicy, zaowocuje wielkimi łaskami!
Jak mówił św. Jan  Paweł, jesteś „Królową polskich spraw, polskich trudów, polskich cierpień i polskich zwycięstw. Doświadczenia przeszłości uczą nas, że w Tobie mamy szukać oparcia, bo Ty jesteś największym sprzymierzeńcem Kościoła i Narodu.”
Nasza parafia kocha Cię, Maryjo, dając wyraz swojej miłości i przywiązania nie tylko w codziennym Różańcu! Czcimy Cię jako Matkę i Orędowniczkę, która umacnia naszą więź z Chrystusem.
Niech Twoja obecność wzmocni w nas wiarę w zwycięstwo dobra i prawdy na wszystkich płaszczyznach życia!
Dzisiaj w szczególny sposób prosimy Cię: Bądź nam ostoją w naszej codzienności, pomagaj we wszystkich sprawach jako Matka, a jako Bogurodzica – przypominaj naszą polską tożsamość. Byłaś zawsze z polskim narodem, bądź z naszą parafią!




wtorek, 26 maja 2015

Święto Matki



Matka… Nie ma piękniejszego imienia! Pisałam o niej – mojej kochanej Mamie – już wiele razy, ale ciągle wydaje mi się, że to zbyt mało! Bo słowo "Mama" ma wiele znaczeń, dostrzega się to zwłaszcza, gdy już jej nie ma wśród nas, tutaj, na ziemi. Ileż chciałoby się jej jeszcze powiedzieć, poradzić, zapytać, co sądzi, jak ona to widzi… Bo właśnie Ona miała swoją mądrość życiową, której nie doceniało się w pełni, gdy żyła!
Chciałoby się przeprosić za głupie, nieprzemyślane żarty, psoty, za różne sytuacje, które spędzały jej sen z oczu…
Chciałoby się podziękować raz jeszcze za nieprzespane noce, gdy byliśmy mali, za wspólnie odmawiany pacierz, za dobre ręce, które miały w sobie tyle matczynego ciepła, za piękny uśmiech, który towarzyszył jej aż do śmierci…
A także za to, że nauczyłaś mnie, Mamo, miłości do Chrystusa i Jego Najświętszej Matki! Jakie to ważne! I jakże cenne! To najwspanialszy testament! Dziękuję Ci, Mamusiu! 


niedziela, 24 maja 2015

Uroczystość Zesłania Ducha Świętego


Duch Święty przynosi wielką Bożą radość! Sama świadomość, że jest z nami, napełnia nas swoją mądrością, światłem i najpiękniejszymi darami, sprawia, że radujemy się! Uroczystość Zesłania Ducha Świętego przypada w najpiękniejszej porze roku, gdy przyroda jest w pełnym rozkwicie, a świeża zieleń zachwyca swą urodą. Razem z nami wielbi Ducha Świętego Maryja… To Ona wskazuje, jak Go uwielbiać i czcić. Najświętsza Matka znajdowała się w Wieczerniku wraz z apostołami w dzień Pięćdziesiątnicy, gdy wszyscy zostali napełnieni Duchem Świętym i zaczęli mówić różnymi językami.

Każdego roku ze szczególnym sentymentem wspominam Zielone Świątki w moich rodzinnych Pniewach. Cały rynek pachniał wtedy tatarakiem, który rwaliśmy nad jeziorem; przynosiliśmy całe naręcza, by przyozdobić okna i drzwi!

Duch Święty miał w Pniewach zawsze swoich gorliwych wielbicieli, zwłaszcza wśród uczniów - im szczególnie było potrzebne Jego światło. Droga do liceum wiodła koło kościółka Świętego Ducha. Nie było wśród nas - uczniów - osoby, która nie wstąpiłaby tutaj choć na krótką modlitwę przed lekcjami...

Przypomnę jeszcze raz (bo trzy lata temu również cytowałam) słowa ks. Remigiusza  Kobusińskiego, że autentyczna modlitwa do Ducha Świętego sprawia, że działa On w nas w nowy sposób, rozbudzając życie Boże i dary, które posiadamy. Dlatego też ważną rzeczą jest codzienna modlitwa do Ducha Świętego, aby życie Boże mogło w nas coraz bardziej się rozwijać.



     Poniżej modlitwa do Ducha Świętego, którą przekazała światu kanonizowana 17 maja br. św. Mariam Baouardy, znana jak Mała Arabka:
       

Duchu Święty, natchnij mnie!

Miłości Boża, pochłoń mnie!

Maryjo, Matko moja z Jezusem, błogosław mi! 

Na prawdziwą drogę skieruj mnie!

Od wszelkiego zła, 

od wszelkiego niebezpieczeństwa i złudzenia

zachowaj mnie. Amen


sobota, 23 maja 2015

Śmierć? Odejście?


I nagle człowiek zostaje sam

ze swoimi myślami

z pustką w głowie

w domowej przestrzeni

wypełnionej tak niedawną obecnością

z sercem zmartwiałym

z niewiedzą gdzie jesteś

czy widzisz

co czujesz

ukryty za parawanem mgły

nowej rzeczywistości

niby tak bliskiej a tak dalekiej

byłeś i cię nie ma

w zakamarkach pamięci zostałeś żywy…


Kochajmy ludzi, tak szybko odchodzą –

powtarzam za księdzem Twardowskim…

środa, 20 maja 2015

Refleksje wokół śmierci…

Śmierć. Słowo znane, pełne treści… Ale i nieznane, bo prawdziwą jej istotę poznamy dopiero wtedy, gdy sami staniemy w jej obliczu. Czy śmierć w ogóle ma oblicze? Przedstawiana bywa różnie, często nawet groteskowo. Z kosą w ręce. Chyba nikt jej nie kocha! Pan Bóg obdarował nas życiem i jakiekolwiek ono jest, kochamy je – tak całkiem po ludzku,  cieszymy się tym darem z jego wszystkimi „dodatkami”. Bywa, że są to spektakularnie piękne dary w postaci zdrowia, szczęśliwej rodziny, szczęśliwego życia… Ale bywa i tak, że to ziemskie życie niesie ze sobą wiele smutku w postaci choroby, nieszczęść… Ale wtedy – również kochamy to życie i robimy wszystko, by trwało ono jak najdłużej. Dowodem – przepełnione szpitale, przychodnie…
Wielcy święci wypatrywali śmierci, odczuwali bowiem wielką tęsknotę za Bogiem. Ta tęsknota – to wielki dar! To przede wszystkim wielkie pragnienie spotkania z Bogiem – twarzą w twarz. Do takiej tęsknoty dojrzewamy całe życie. Albo i nie dojrzewamy! Każdy ma jakieś swoje przemyślenia…
Myślę, że najważniejsze – to być przygotowanym na spotkanie z Bogiem. Pan Jezus nam to ułatwia, obiecując pomoc w godzinie przejścia. Odwołam się do mojej ukochanej lektury – „Dzienniczka” św. Faustyny. Oto, co mówi Pan Jezus: Duszom, które uciekać się będą do Mojego miłosierdzia, i duszom, które wysławiać i głosić będą innym o Moim wielkim miłosierdziu, w godzinę śmierci postąpię z nimi według nieskończonego miłosierdzia Mojego. (Dzienniczek, 379)
Odmawiaj nieustannie tę koronkę, której cię nauczyłem. Ktokolwiek będzie ją odmawiał, dostąpi wielkiego miłosierdzia w godzinę śmierci. Kapłani będą podawać grzesznikom jako ostatnią deskę ratunku; chociażby był grzesznik najzatwardzialszy, jeżeli raz tylko zmówi tę koronkę, dostąpi łaski z nieskończonego miłosierdzia Mojego. Pragnę, aby poznał świat cały miłosierdzie Moje. Niepojętych łask pragnę udzielać duszom, które ufają Mojemu miłosierdziu. (Dzienniczek, 687)
 - Córko Moja, zachęcaj dusze do odmawiania tej koronki, którą ci podałem. Przez odmawianie tej koronki podoba Mi się dać wszystko, o co Mnie prosić będą. Zatwardziali grzesznicy, gdy ją odmawiać będą, napełnię dusze ich spokojem, a godzina śmierci ich będzie szczęśliwa. Napisz to dla dusz strapionych: Gdy dusza ujrzy i pozna ciężkość swych grzechów, gdy się odsłoni przed jej oczyma duszy cała przepaść nędzy, w jakiej się pogrążyła, niech nie rozpacza, ale z ufnością niech się rzuci w ramiona Mojego miłosierdzia, jak dziecko w objęcia ukochanej matki. Dusze te mają pierwszeństwo do Mojego litościwego serca, one mają pierwszeństwo do Mojego miłosierdzia. Powiedz, że żadna dusza, która wzywała miłosierdzia Mojego, nie zawiodła się ani nie doznała zawstydzenia. Mam szczególne upodobanie w duszy, która zaufała dobroci Mojej. Napisz: Gdy tę koronkę przy konających odmawiać będą, stanę pomiędzy Ojcem a duszą konającą nie jako Sędzia sprawiedliwy, ale jako Zbawiciel miłosierny. (Dzienniczek, 1541)

środa, 13 maja 2015

13 maja

 

Matko tysiąca imion, tysiąca tytułów ,

których już zliczyć nawet nie zdołam…

Królowo naszej Ojczyzny,

Pani Jasnogórska,

Pani Ostrobramska i Pani Kodeńska,

Pani z Lichenia i z Medjugorja,

Pani z Lourdes i Pani Fatimska,

świecąca złotem z ruskiej ikony,

Królowo Nieba i Królowo Ziemi…

Pani z niebieskiej krainy…

Jakkolwiek by Cię nie nazwać,

zawsze ukochana i tak sercu bliska…

Zawsze taka piękna …

Zawsze słuchająca…

Zawsze pomocna…

Łagodna, wyrozumiała…

Wszędzie jaśniejesz,

blask złoty roztaczasz,

tulisz do serca

i błędy wybaczasz…

Bądź uwielbiona trzynastego maja,

Najświętsza Panienko,

Mateczko kochana!

 

 

poniedziałek, 11 maja 2015

Film o Bożej Mądrości



Obejrzałam piękny film! Ta informacja wystarczyłaby za wszystkie zachwyty i wyrazy pełne uznania dla twórców, ale… pragnę przybliżyć Państwu to dzieło, bo – uważam – w pełni na to zasługuje! Film nosi tytuł „Bojaźń Boża początkiem Mądrości” i jest wyborem wspaniałych tekstów o Mądrości Bożej, które pochodzą z Księgi Mądrości, Mądrości Syracha, Księgi Przysłów i z Pierwszego Listu świętego Pawła do Koryntian. Ukazują one Mądrość jako dar od Boga, o który trzeba zabiegać, a warunkiem jej jest Bojaźń Boża. 
Twórcy – pan prof. Michał Sznajder i biblista pan Adam Mazurek – dokonali czegoś niezwykle pięknego! Prawdę mówiąc, jestem pod tak ogromnym wrażeniem, że najchętniej milczałabym, bo milcząco można doskonale kontemplować piękno… Ale moim zamierzeniem jest podzielenie się z Państwem kilkoma refleksjami.

Całość jest doskonale skomponowana – jako tło muzyczne posłużyła pieśń „Ave Maryja” Szuberta.  Towarzyszy nam przez cały film, wnosząc spokój i wyciszenie. Przenosi widza w zupełnie inny świat – z dala od codziennych, często bardzo męczących spraw. Jednak – paradoksalnie – przez cały czas  przewijają się obrazy właśnie z życia wzięte – wśród ludzi żyjących na różnych kontynentach. Doskonale dobrane do tekstów obrazy z całego świata pokazują wielkość dzieła Bożego. Wzruszają obrazy z życia rodzinnego – czy to małych dzieci, czy ludzi starszych… Przez krótką chwilę pokazał się obraz kobiety dojrzałej z bukietem polnych kwiatów. Urzekł mnie swoją urodą!

A dlaczego film nosi tytuł „Bojaźń Boża początkiem Mądrości”? Bo – jak wspomniałam na początku - Bożą mądrość głosi! Najpierw należałoby powiedzieć, że Bożą mądrość odsłania, bo często tejże mądrości nie jesteśmy świadomi! Wymowa filmu jest jednoznaczna: całemu naszemu życiu towarzyszy Pan Bóg, wszechogarniający swoją Boską mądrością życie człowieka.

Nie ma tutaj natrętnej moralistyki, przekaz jest bardzo oszczędny w słowach: przekazuje tylko słowa z Biblii. Ciepły i zarazem wyrazisty głos pana Adama, czytającego fragmenty Słowa Bożego doskonale harmonizuje z całością. Wielkie wyczucie biblijnego stylu, znawstwo Biblii.

Pragnę zwrócić również uwagę na początkową sekwencję filmu, w której został ukazany nasz Ks. Proboszcz Tomasz Szukalski. Taki prawdziwy, autentyczny w swej świętości – z brewiarzem w ręce, skupiony w modlitwie. Taki, jakim go znamy w rzeczywistości. To bardzo piękne sceny!

Wszystko połączone jest w harmonijną całość. To kontemplacyjny film, którego przesłanie jest przynagleniem do ukochania Mądrości przez dzieci, młodzież i starszych. Zatem – skierowany do każdego z nas! To film, który nie nuży, wręcz przeciwnie - chce się go wielokrotnie oglądać. Najpiękniejsze teksty, profesjonalny lektor, refleksyjny podkład muzyczny oraz równoległe napisy czytanych tekstów stanowią, że film ten jest unikalnym działem sztuki.
 

niedziela, 10 maja 2015

Pan Jezus do św. Katarzyny ze Sieny o Eucharystii


Kto przystąpiłby do tego Sakramentu w stanie grzechu śmiertelnego, nie otrzyma żadnej łaski, chociaż przyjął rzeczywiście całego Boga i całego człowieka, jak ci rzekłem. Wiesz, do czego podobna jest dusza, która przyjmuje Sakrament w sposób niegodny? Do świecy, która wpadła do wody i tylko skwierczy, gdy się ją zbliży do ognia; gdy się ją chce zapalić, płomień gaśnie i pozostaje tylko swąd. Ta dusza także nosi w sobie świecę, którą otrzymała na chrzcie świętym, ale rzuciła ją do wody grzechu, który popełniła w sobie. Ta woda zmoczyła knot, to światło łaski, które dane jej było na chrzcie świętym; i dopóki świeca nie wyschnie w ogniu prawdziwej skruchy złączonej z wyznaniem grzechu, dusza przyjmuje u stołu to światło faktycznie, lecz nie duchowo.


Gdy dusza nie jest tak przygotowana, jak powinna być do tego wielkiego misterium, to wielkie światło nie trwa w niej przez łaskę, lecz gaśnie natychmiast i dusza pozostaje w większej rozterce, w większych ciemnościach i z cięższym grzechem. Z Sakramentu tego wynosi tylko zgrzyt wyrzutu sumienia nie z winy tego niezmąconego światła, lecz tej zgubnej wody, która jest w tej duszy i która udaremnia uczucie niezbędne do uczestnictwa w tym świetle. (…)


O najdroższa córko, otwórz oko intelektu, by oglądać przepaść mej miłości. Nie ma stworzenia rozumnego, którego serce nie musiałoby pęknąć z miłości, widząc po wszystkich dobrach, którymi was obsypałem, to dobrodziejstwo, które otrzymaliście w tym Sakramencie.

Jakim okiem, najdroższa córko, winniście, ty i inni, patrzeć na tę tajemnicę i dotykać jej? Nie tylko cielesnym okiem i dotykiem, które są bezsilne. Oko twoje nie widzi nic innego, tylko biel chleba, ręka nie dotyka nic innego, tylko powierzchni chleba, smak nie kosztuje nic innego, tylko smaku chleba. Wszystkie zmysły ciała mylą się, lecz zmysł duszy nie może się mylić, jeśli ona nie chce, to jest, jeśli nie zgadza się, aby przez niewiarę pozbawić się światła najświętszej wiary.

Kto kosztuje tego Sakramentu? Kto go widzi? Kto go dotyka? Zmysł ducha. Jakim okiem go widzi? Okiem intelektu, jeśli oko to uzbrojone jest źrenicą najświętszej wiary. Oko to widzi w tej białości całego Boga i całego człowieka, naturę Boską zjednoczoną z naturą ludzką, ciało, duszę, krew Chrystusa, duszę zjednoczoną z ciałem, ciało i duszę zjednoczoną z moją naturą Boską, nieoddzieloną ode Mnie.

(Fragment „Dialogu o Bożej Opatrzności czyli Księgi Boskiej Nauki; św. Katarzyna ze Sieny)

piątek, 8 maja 2015

Piękny maj


Chwalcie łąki umajone 

wdzięczne głosy ku niebiosom się wznoszą 

kochające serca ku Bożej Matce 

majowy deszcz pełen zapachu nieba 

gromada ptaków na drzewie 

mój przyjaciel pan Kos 

znowu mi śpiewa 

w lesie wszystkie ptaki 

hymn radości głoszą 

kwitnące drzewa wiśni i jabłoni 

wabią delikatną wonią  

wszystkie zapachy wiosny 

wielka radość 

słońce w sercu 

maj w sercu 

Boża radość

niebo zeszło na ziemię

 

 

 

czwartek, 7 maja 2015

Bogactwo duchowe czy materialne?

Prawdziwą siłą człowieka jest jego duchowość. Nie ja wymyśliłam tę prawdę, ale z całym przekonaniem podpisuję się pod nią! Bogactwo duchowości stoi w opozycji do bogactwa materialnego, a raczej do nieustannej za nim pogoni. Często ta pogoń sprawia, że człowiek zatraca się w nieustannym dążeniu do posiadania jak najwięcej, zapominając o swojej duszy. We wszystkim należy zachować umiar – głosił Pitagoras, chociaż tę mądrość przypisuje się również Horacemu. Właśnie ten umiar świadczy o dojrzałości człowieka. Bo – prawdę mówiąc – do jakiegoś dobrobytu tęsknimy wszyscy lub prawie wszyscy. Trudno żyje się w biedzie, trudno zaakceptować wszystkie jej konsekwencje. Ale bywa i tak, że w dobrobycie często zapomina się o wartościach duchowych. Po prostu często ludziom bogatym przestaje zależeć na tym wszystkim, co z duchem się wiąże. Ubożeją duchowo. Nadmierne przywiązywanie wagi do zdobywania dóbr materialnych, zwane konsumpcjonizmem, wytycza tylko jeden kierunek: Mieć za wszelką cenę! Nie chodzi o skrajności w postaci wyboru życia pustelnika z jego wszystkimi konsekwencjami…

Nie jest moją intencją przekonywanie, że bogactwo szkodzi! Chodzi o to, by dobra materialne nie przysłoniły nam wartości duchowych. „Duchowość to ta sfera, w której człowiek stawia sobie pytanie o to, kim jest i po co żyje. Duchowość jest zatem zdolnością do odkrycia i zrozumienia tajemnicy człowieka i sensu jego życia. Dzięki temu duchowość może stać się centralnym systemem zarządzania życiem. Dopóki dana osoba nie rozwinie sfery duchowej, dopóty nie może zająć dojrzałej postawy wobec siebie, wobec świata i życia. Nie można przecież zająć dojrzałej postawy wobec rzeczywistości, nad którą dany człowiek nie zastanawia się i której nie rozumie. Ponadto duchowość okazuje się czymś niezastąpionym, gdyż człowiek nie może zrozumieć samego siebie z jakiejkolwiek innej perspektywy niż perspektywa duchowa” – powtarzam za ks. Markiem Dziewieckim

Bardzo łatwo zatracić się w nieustannej pogoni i stracić kontrolę nad samym sobą! Ale przede wszystkim – stracić coś niezwykle cennego, bo kontakt z samym Bogiem. To właśnie ON stanowi największe bogactwo człowieka, napełnia jego wnętrze swoją miłością i mądrością, pozwala zrozumieć wiele zawiłych spraw, które przynosi życie, a w konsekwencji – stawać się lepszym i mądrzejszym człowiekiem, otwartym na Boże działanie i Boże łaski.
Nasuwa się jeszcze jedna refleksja… Bogactwo materialne (aczkolwiek potrzebne w odpowiednich proporcjach) jest albo go nie ma, jako że - jak głosi stara maksyma – fortuna kołem się toczy. Tymczasem bogactwo duchowe trwa w nas tak długo, jak na to pozwolimy Najwyższemu! 

środa, 6 maja 2015

O moim Przyjacielu Jezusie


Jakże ubogie byłoby życie,

jakże bezbarwne i smutne,

jak żałośnie monotonne,

gdyby ON nie był wpisany

w moją codzienność,

w każdą chwilę dnia

w moje myśli,

uczucia,

we wszystko, co robię…

On jest…

Niesie nadzieję,

pociesza,

chroni…

Jest niezawodnym Przyjacielem, Bratem,

moją Miłością największą!

Jest zawsze…

Jest w drugim człowieku

może nie zawsze pięknym,

może zagubionym,

może chorym, który potrzebuje Bożej mocy,

może w tym, który cierpi…

A może i w tym, co okazuje wrogość…

 Jezus uśmiecha się do mnie,

uśmiechem rozjaśnia każdy dzień…

I pewnie zapytasz, czy nie za dużo o Nim…

Nie, zapewniam Cię!

Bo wszystko Mu zawdzięczam!

I radości, i smutki, które bierze na swe barki…

I ogrom łask niezasłużonych…

I przyjazne myśli…

I samo dobro, którego zliczyć nie umiem!

Jakże więc o Nim nie pisać?!

Jakże nie głosić Jego chwały?!  

 Wystarczy tylko poprosić,

aby stał się i Twoim Przyjacielem…

Na pewno Cię usłyszy

i… nie odmówi swojej miłości!
 

 

 

 

poniedziałek, 4 maja 2015

Pokonać samego siebie?!

Chodzi mi ta myśl po głowie od dłuższego czasu… Cóż to znaczy: Pokonać samego siebie?! Pokonuje się zło, a nie dobro! Choć – patrząc na współczesne nam czasy i wydarzenia, mam wrażenie, że to właśnie dobro niszczone jest w najróżniejszych postaciach. Ale niszczenie niekoniecznie musi być równoznaczne z pokonywaniem. Pokonuje się przeciwnika, wroga, napastnika, czy - jakkolwiek by go nazwać - kogoś, kto jest sprawcą zła. Ale można też pragnąć pokonać zło, z którym się spotykamy, które tkwi w nas. Aby coś pokonać, najpierw musimy mieć jasną świadomość, co jest tym złem. Nie można pokonać czegoś, co nie ma nazwy… Bo wtedy wydaje się, że ono nie istnieje. Sama świadomość jednak nie wystarczy! Myślę, że najważniejsze jest wielkie pragnienie dostrzeżenia tego zła, uczciwe przyznanie się (przed samym sobą) do swoich błędów. Bo czymże jest zło w nas? Właśnie błędami, skazami… Słownik podaje także inne synonimy do słowa „błąd”: pomyłka, omyłka, odstępstwo. Jeżeli więc dostrzegamy w naszym życiu pomyłki, to znaczy, że je widzimy. Ale słowo „odstępstwo” ma już większy ciężar! I może właśnie przy tym słowie należy zatrzymać się dłużej. Drogowskazem są nam przykazania Boże, dane Mojżeszowi na kamiennych tablicach. Nikt dotąd nie wymyślił (i nie wymyśli!!!) doskonalszych zasad współistnienia człowieka w świecie. Truizmem jest twierdzenie, że ich nieprzestrzeganie burzy porządek w świecie. To widzimy wszyscy! Media codziennie serwują nam wiadomości, od których przysłowiowy włos się jeży!
Wracając do sedna, uważam, że warto dostrzec zło, które tkwi w nas. Przyznać się przed samym sobą! I… dla dobra samego siebie! Na pewno pomaga w tym rachunek sumienia przed każdą spowiedzią, ale może warto go robić częściej, nawet każdego dnia, by zobaczyć siebie w prawdziwym świetle. To na pewno pozwoli pokonywać siebie i nieustannie stawać się lepszym człowiekiem.
Na straży naszego sumienia stoi sam Chrystus. Jeżeli właśnie z Nim będziemy w dobrych relacjach, jeżeli z Nim się zaprzyjaźnimy, to z pokonywaniem swoich niedoskonałości nie będzie problemu! Tak uważam! Bo „Mądrość Boża, objawiona w Słowie, udziela każdemu, kto tylko się na nią otwiera, swojej zbawczej mocy.”