wtorek, 14 kwietnia 2015

Walka duchowa

Odwiecznie ścierają się dwie wartości: dobro i zło! I toczą ze sobą walkę na różnych płaszczyznach. W nas samych, w naszym wnętrzu toczy się walka   duchowa, przeżywa ją każdy – w mniejszym lub większym stopniu… Poddawany jest niezależnie od przekonań, od wyznania… Bo walka duchowa – najkrócej mówiąc - jest walką ze złem, próbą przeciwstawienia się złu. Każde rozważanie, czy postąpiłam (-em) dobrze czy źle, wahania wewnętrzne – to przecież nic innego, jak duchowa walka! I dobrze, że tak jest, bo przynajmniej budzi się nasze sumienie… Gorzej natomiast, gdy już nic nie mamy sobie do wyrzucenia i uważamy, że to wszystko, co robimy, myślimy, jest słuszne… Truizmem jest twierdzenie, że samym dobrem jest Bóg. Wiemy o tym, chociaż niekiedy wypieramy tę prawdę i skłonni jesteśmy uwierzyć złu… Począwszy od naszych prarodziców, Adama i Ewy, omamieni szatańską pokusą, ubraną w piękne słowa, dajemy przyzwolenie złu. Dobro bywa niekiedy trudne do przyjęcia, bo wymaga samozaparcia, ofiary… Zło bywa bardziej atrakcyjnie, dodajmy: pozornie!
W kontekście walki duchowej – kilka spostrzeżeń Michela Quoista:
Gdy człowiek wybiera Boga i bliźnich, szatan nie jest zadowolony. Czasami, w niektórych okresach, harmider kuszenia, chwilami pokryty śpiewem miłości, wraca gwałtowniej i ostrzej.
Bóg pozwala na taką próbę, czasem nawet pozostaje głuchy na wołanie swego dziecka, by je doświadczyć i zmusić do większej ufności. Jak długo nie oczekuje się wszystkiego od Boga, a niczego od siebie, tak długo nie zazna się spokoju.
Trzeba być zupełnie małym, by dać się nieść Bogu.