czwartek, 9 kwietnia 2015

Gdy myślę "Chtystus"...


Gdy myślę „Chrystus”,

przedziwne ciepło rozlewa się w mym sercu,

wilgotnieją oczy,

rodzą się dobre pragnienia…

 

Gdy myślę „Chrystus”,

widzę ręce kapłańskie,

w których biały chleb przemienia się

w Jezusowe Ciało…

 

Gdy myślę „Chrystus”,

mam przed oczyma każdą Komunię świętą,

co krzepi i daje moc tak wielką 

i radość życia, i siłę, i dobroć…

 

Gdy myślę „Chrystus”,

rodzi się we mnie ogromna wdzięczność,

dla której zwyczajnych braknie słów -

za Jego obecność, za cierpliwość i miłość,

za odpuszczenie grzechów…

 

Gdy myślę „Chrystus”,

staję się lepszym człowiekiem,

bo wiem, że On jest ze mną,

patrzy na mnie,

pomaga się podnieść,

pozwala cieszyć się życiem…

 

I wreszcie… Gdy myślę „Chrystus”,

widzę wszystkie dzieła Boże,

co tak radują oczy i serce,

i te w rozkwitającej wiośnie

i w tej brzozie, co zmienia barwę 

i w śpiewie ptaków, co budzą mnie o świcie,

i w tej nadziei,

co wraz z rozkwitem przyrody

budzi w mym sercu radość życia.