Są sprawy, do których się wraca, o których pamięta
się przez całe życie! A o czym się pamięta? Najczęściej o złu, które nas boleśnie
dotknęło, ale również o dobru, którego doświadczyliśmy. I myślę, że przewaga dobra
jest znacząca, bo inaczej nie moglibyśmy funkcjonować. Zło zatruwa nasze umysły
i serca, a doświadczone dobro pozwala uwierzyć, że jesteśmy komuś potrzebni, że
ktoś nas lubi, że pragnie przychylić nam „nieba”. To konkretne dobro ma na imię
życzliwość.
Czymże więc ona jest, skoro taka ważna, tak bardzo
potrzebna i wręcz konieczna w relacjach międzyludzkich?
Na pewno jest cechą piękną, a na to piękno składa
się przede wszystkim bezinteresowność i dobroć serca. Bo pomyślcie sami, cóż
nam szkodzi powiedzieć komuś dobre, przyjazne słowo, pochwalić, pozdrowić z
uśmiechem…
To nie są wielkie czyny ani wielkie słowa, a ile
mogą wnieść radości w życie drugiego człowieka! Nic przecież nie kosztują, a
sprawią komuś radość, a także poczucie, że jest nie całkiem do niczego, że może
coś dla kogoś znaczy. Bo przecież nikt z
nas nie jest doskonały, prawda?
Może nie radzę sobie z przeciwnościami?
Może nie znam rozwiązania trudnej sprawy, która
zatruwa mi życie?
Może nigdy nie usłyszałam (usłyszałem) pochwały?
Może nie jestem akceptowany (akceptowana) przez
środowisko?
Wystarczy tak niewiele. Może uśmiech, może dobre
słowo, niewielka pochwała, aby sprawić radość. Komu? Każdemu! Bo każdy
potrzebuje i uśmiechu, i dobrego słowa. Akceptacji! Uśmiech wywołuje uśmiech,
dobro rodzi dobro!
Życzliwość otwiera ludzkie serca… Życzliwość nie zazdrości,
cieszy się z powodzenia innych! Skąd my to znamy? Św. Paweł się kłania swoim przepięknym
„Hymnem o miłości”. Bo życzliwość – to też miłość człowieka do człowieka!
Wpis: 14 czerwca godz. 14:00