„RAZEM Z NIĄ WSTAJEMY
Z POPIOŁÓW
Poeta Jan Lechoń w wierszu Matka
Boska Częstochowska pisał: „W ręku tego, co umiera,
nad kołyską dzieci, / I przed którą dniem i nocą wciąż się
światło świeci. / Która perły masz od królów, złoto od rycerzy,
/ W którą wierzy nawet taki, który w nic nie wierzy”.
Wcześnie zaś: „O Ty, której obraz widać w każdej polskiej chacie /
I w kościele, i w sklepiku, i w pysznej
komnacie”. A kończy: „I weź wszystkich, którzy cierpiąc, patrzą
w Twoją stronę. / Matko Boska Częstochowska, pod Twoją obronę. / (…)
I wstajemy wciąż z popiołów, z pożarów, co płoną, /
I Ty wszystkich nas powrócisz na Ojczyzny łono. / (…) I jak
w złotych dniach dzieciństwa będziemy słuchali / Tego dzwonka sygnaturki,
co Cię wiecznie chwali”. Poeta widzi Maryję jako światło dla wszystkich.
Częstochowa to ucieleśnienie maryjnej pobożności.
Polakom niezmiennie towarzyszy wiara,
że jeśli naród ma taką Matkę, wszystko dzięki Niej może być
odbudowane, choćby na gruzach.
W czasie kończącej się
II wojny światowej klasztor miał stać się elementem niemieckiej linii
obronnej, co naraziłoby go na zniszczenie przez sowieckie
działa i bomby. Dodatkowo Niemcy postanowili zniszczyć klasztor po to,
aby nie wpadł w ręce Sowietów. Na jego dziedzińcu rozlano
w tym celu kilka lub kilkanaście beczek z benzyną, rozstawiono wiadra
z naftą i trocinami oraz sprowadzono ciężarówkę wypełnioną
kocami i papierami, które miały zostać użyte do podsycenia ognia.
Planowi Niemców przeszkodził jednak nagły atak sowieckich czołgów
na Częstochowę. Wówczas niemieckich żołnierzy ogarnęła panika
i wycofali się z Jasnej Góry praktycznie bez walki. Wzniecony
przez nich w popłochu pożar udało się zakonnikom ugasić po kilku
godzinach. Przyszła oczekiwana wolność.
Jasnogórski klasztor już
na początku wojny miał być zbombardowany, by złamać morale Polaków.
Niemieccy piloci po dotarciu na miejsce ujrzeli jednak
nie klasztor, a jezioro. Według relacji pilota dowództwo uznało
jednak, że był to sabotaż i postawiło załogę przed sądem
polowym. Tego samego dnia wysłano nad Jasną Górę drugą eskadrę. Jej także
nie udało się zbombardować klasztoru. Po dotarciu na miejsce
ujrzeli duży kompleks leśny. Twierdzili potem, że otrzymali źle
przygotowane mapy, ale i oni mieli stanąć przed sądem polowym
z powodu niewykonania rozkazu. Niemcy mieli podjąć trzecią próbę
zbombardowania Częstochowy. Tym razem, chcąc ograniczyć ryzyko niewykonania
rozkazu, mieli w niej wziąć udział sami ochotnicy. Kiedy niemieckie
maszyny zmierzały w stronę Jasnej Góry, miały w nich przestać działać
stery. Żadna z maszyn nie dotarła więc do celu ani
nie powróciła do bazy.” (cdn.)
Artykuł pochodzi
z Miesięcznika Różaniec – MAJ 2024 r. Autor: ks. Wojciech Przybylski.
Wpis: 6 czerwca godz.9:10