O
pokorze w kontekście Dzienniczka św. Faustyny
Tyle już pisałam o pokorze, sama mam z
nią problemy! Bo pokora nie jest łatwa! Oczywiście gdy mówimy o tej prawdziwej
pokorze, nieudawanej pozie, którą demonstrujemy słowami: Z całą pokorą! I tymi
podobnymi frazesami.
Co zatem jest prawdziwą pokorą? Jak i w
czym powinna się przejawiać? Co z tą pokorą w naszym życiu?! Zwłaszcza, że nie
jest to temat przyjazny współczesnej ludzkości! A czy kiedykolwiek był?!
Człowiekowi bardzo trudno pokonać w sobie pychę i nawet najmniejsze jej przejawy.
Nie mam racji? Sprawdźcie to na samych sobie!
W moim przekonaniu pokora ma bardzo
szerokie pole „popisu”. W czym zatem może (i powinna) się przejawiać?
Pokora
to:
*uznanie swojej małości wobec wielkości
Boga (Nic nie mogę sam z siebie, choć często tak mi się wydaje.);
*przyjmowanie
wszystkich doświadczeń życiowych (ale trudne!)
*skromność;
*ufność w miłosierdzie Boże;
*umiejętność wsłuchiwania się w
drugiego człowieka;
*cierpliwość w słuchaniu;
*nieocenianie drugiego człowieka;
*nieporównywanie innych ludzi ze sobą,
swoimi możliwościami i umiejętnościami;
*skromność w mówieniu o sobie;
(chwalenie siebie, swoich zalet jest pychą)
*wdzięczność Bogu za wszystkie dary,
talenty, umiejętności…
Krytykanctwo jest wyrazem pychy. (A ja
bym to zrobił inaczej, lepiej…)
To są moje przemyślenia, do których każdy
może dodać swoje.