Najtrudniej pokonać samego siebie!
Każdy z nas ma o sobie jakieś wyobrażenie, jakiś obraz, ale nie zawsze wiemy do
końca, czy ten obraz jest prawdziwy! Spoglądamy na siebie przez pryzmat swoich
dążeń, postanowień, przekonań… A te w zetknięciu z innymi ludźmi lub trudną rzeczywistością
zaczynają się chwiać. Pytamy wtedy: Czy mam rację, postępując właśnie w taki
sposób? Myślę, że najważniejsze, to być
w zgodzie z własnym sumieniem. Zapalające się „czerwone światełko” jest pewnego
rodzaju sygnałem – ostrzeżeniem! Obecnie, gdy wszystko zdaje się być relatywne,
bardzo łatwo się pogubić. Najważniejsze, by nie bać się swoich przekonań.
Całkiem niedawno przytoczyłam słowa Zbigniewa Herberta o postawie
wyprostowanej… Ale myślę, że postawa wyprostowana – to jedno, a pokonywanie
swoich niedoskonałości – to drugie! Warto się nad tym zastanowić – mimo że tak
trudno o chwilę zadumy w tym pośpiesznym świecie!