poniedziałek, 20 listopada 2017

Szkatułka wspomnień


Czasami otwieram szkatułkę wspomnień…
Otwieram i oczy przecieram ze zdumienia…
Ileż tam zdarzeń, rzeczy, śmiesznych incydentów,
co jakby zginęły już w niepamięci…
Mój mały braciszek,
co włoski jak heban miał po urodzeniu…
Mój drugi brat nieco starszy,
tak bardzo grzeczny i bardzo pobożny…
I ja – co najwięcej sprawiałam kłopotu…
I Anioł Stróż, mój wierny przyjaciel,
co chronił przed złem i przed głupotą…
Mama, tuląca swą trójkę
i wspólne wieczorne pacierze…
Opowieści ojca o dalekich krajach,
ciekawych ludziach i ich zwyczajach…
Piesek, co mieszkał za wielkim kufrem
i dziecięca rozpacz po jego śmierci…
I gniazdo jaskółek, które na balkonem
wiły swe gniazdo od kilku pokoleń…
Pierwsze śmieszne miłości,
co miały trwać całe życie…
Przyjaźnie dziewczęce i przysięgi wierności…
Strach przed klasówką z matematyki…
Wspaniały ogród babci, pełen zakamarków…
I kochana babcia o pooranej twarzy
dobra i pełna miłości dla wszystkich wokół…
I druga babcia też bardzo kochana,
lecz zupełnie inna,
wytworna, pełna dostojeństwa…
I dziadek – skarbnica niezwykłych mądrości…

Ach, moja szkatułko, ileż w sobie mieścisz
wspomnień o ludziach, wspomnień z przeszłości…
Na dnie szkatułki skryły się marzenia
wielkie, piękne, jasne i wzniosłe…
Cóż z nich zostało?
Zostało życie…
A z nim dziecięca wiara,
która ciągle trwa…

Wpis: 20 listopada godz. 12:25