Wiele czytałam kiedyś o duszach
czyśćcowych. Swymi doświadczeniami dzielili się w różnych publikacjach Święci i
całkiem zwyczajni ludzie. Wśród nich była Maria Simma, prosta kobieta mieszkająca
w górach w Austrii. Zmarła niedawno, bo w 2004 roku.
Przytaczam fragmenty książki poświęconej
zarówno jej, jak i pomocy duszom czyśćcowym…
Maria Simma złożyła Matce Bożej ślub
czystości według zaleceń św. Grignon de Montfort oraz ofiarowała całe swoje
życie, aby nieść pomoc duszom w czyśćcu cierpiącym, przez modlitwę, cierpienie
i apostołowanie.(…) Gdy miała 25 lat, otrzymała od Pana Boga specjalny
charyzmat spotkań z duszami czyśćcowymi. (…) Dusze czyśćcowe zaczęły regularnie
ją odwiedzać, prosząc szczególnie o Msze św., a także o modlitwę różańcową i
drogę krzyżową.
Maria
Simma zaczyna pomagać duszom czyśćcowym nie tylko przez modlitwę, ale również
przez cierpienia ofiarowane w ich intencji. Cierpienia te odpowiadały grzechom,
za które dusze czyśćcowe miały odpokutować. Cierpienia zastępcze, których
doświadczała Maria, nasilały się szczególnie w listopadzie, gdyż wtedy
odwiedzało ją najwięcej dusz. (…) Maria mówiła, że czyściec jest zarówno
miejscem jak i stanem, w jakim znajdują się dusze, które muszą odpokutować za
popełnione grzechy, aby oczyszczać się i dojrzewać do miłości w niebie.
Największym ich cierpieniem jest oczekiwanie na zjednoczenie się z Bogiem.
Maria stwierdziła, że są trzy najważniejsze poziomy czyśćca, (…) Dusze
przebywające w najniższych poziomach czyśćca bardzo cierpią z powodu
popełnionych grzechów i są nieustannie atakowane przez szatana, co dodatkowo
zadaje im ogromny ból.
(…) Każda
dusza przechodzi niepowtarzalny, indywidualny proces oczyszczania i dojrzewania
do miłości. (…) Czas pobytu w czyśćcu zależy od ilości i ciężaru popełnionych
grzechów. Niektóre dusze przebywają bardzo krótko, inne kilkanaście lub
kilkadziesiąt lat, ale są też takie, które muszą pokutować aż do dnia Sądu
Ostatecznego. Wszystkie bardzo żałują zmarnowanych okazji do czynienia dobra
dla innych ludzi i Boga. Po śmierci nie są w stanie już nic dobrego same z
siebie uczynić, dlatego tak bardzo oczekują naszej pomocy. Chociaż ból
oczyszczenia jest przerażający, to jednak pewność pójścia do nieba przewyższa
ogrom ich cierpienia. Cierpienie dusz czyśćcowych jest więc przemieszane z
radością pewności zbawienia, dlatego żadna dusza czyśćcowa nie chce już wrócić
do życia ziemskiego. Pan Bóg nie skazuje dusz na pobyt w czyśćcu. Kiedy w
chwili śmierci człowiek zobaczy całą prawdę o sobie, wtedy spontanicznie rodzi
się w nim pragnienie konieczności oczyszczenia i odpokutowania za popełnione
grzechy. Wtedy ze wszystkich sił pragnie cierpieć w czyśćcu, aby dojrzewać do całkowitego
oczyszczenia i dojrzewania do nieba.
W czyśćcu
nikt się nie niecierpliwi, nie buntuje, lecz każdy z wielką pokorą znosi cierpienia,
które są konsekwencją jego grzechów - po prostu akceptuje prawdę o sobie i
cierpliwie poddaje się procesowi dojrzewania do miłości. (…) Cierpienia w
czyśćcu są nieporównywalnie większe aniżeli na ziemi.
Wpis: 9 listopada godz. 10:30
Wpis: 9 listopada godz. 10:30