sobota, 8 czerwca 2013

Słuchając ptasiej modlitwy...


W ubiegłym roku o wiosennej porze pochwaliłam się, że codziennie bywam w filharmonii… Tej wiosny również, mimo że sporo w niej deszczu… Ale tym bardziej wsłuchuję się w muzykę, która płynie tuż pod moim oknem… Przypomnę ten wierszyk… To taki mały przerywnik w rozważaniach o modlitwie, chociaż może nie do końca, bo przecież ptaki też mają swoje modlitwy, którymi chwalą Boga. Zatem posłuchajcie raz jeszcze…  

 

Czy uwierzycie? Codziennie bywam w filharmonii…

Bo chociaż to czas beztroskich wakacji,

orkiestra gra pięknie, walc za walcem goni…

A ja z słucham muzyki pełnej kunsztu i gracji…

 

Gdzie? Kiedy? –pytacie z niedowierzaniem…

O trzeciej trzydzieści - codziennie nad ranem.

W pobliskim lesie wielka ptaków gromada

do muzykowania z entuzjazmem zasiada…

 

I rozpoczyna się niezwykle uroczysta gala…

Miejscem ptasiej orkiestry jest leśna polana…

Każdy muzykant instrumenty stroi,

by serca słuchaczy muzyką ukoić…

 

Pan kapelmistrz wkracza na podium, batutę podnosi,

wspaniale, uroczyście w smoking ubrany…

Słuchaczy o ciszę niecierpliwie prosi,

bo czas już najwyższy uderzyć w organy…

 

Prosi pana słowika o kilka tonów pięknych,

delikatnych, w czarowne dźwięki zaklętych…

Słowik się nie ociąga, kroczy zamaszyście,

dzióbek otwiera i… płyną trele doskonałe, czyste…

 

Ach, Panie Słowiku, łza kręci się w oku…

Skąd tyle w Tobie siły, tyle czystych tonów!

Pan Bóg tak Cię obdarzył! Wiesz o tym przecie,

że jesteś najlepszym śpiewakiem na świecie…

 

Płyną trele słowicze po wiosennym lesie,

a echo je w dal niesie… niesie… niesie…

 

Ale i inne ptaki grają też w orkiestrze…

Skowronek, kowalik i wiele innych jeszcze…

Kos na czubku wysokiego drzewa siada,

śpiewem o swych przygodach barwnie opowiada…

 

Perlistym głosikiem rudzik chwali Pana,

bo on najchętniej wypowiada się z rana…

Szpaki grają na flecie, a zięby chociaż jeszcze senne,

też skrzętnie się włączają w śpiewy wiosenne…

 

Dzięcioł włącza perkusję, bo co to za orkiestra,

w której na perkusję zabrakłoby miejsca!

Zatem puka dzięcioł, puka, puka sobie głośno

i zalotnie przytula do szumiącej sosny…

 

Sikorki w ruch puszczają bębny i talerze…

A trzeba wszystkim wiedzieć, że to ich pacierze…

 

Jaskółki – jako nieomylne zwiastuny wiosny,

wznoszą aż pod niebo okrzyki radosne…

 

Któż to śpiewa aż w czterech oktawach – zgadnijcie!

To łozówka – ze skowronkiem jej nie mylcie!

 

Państwo bocianowie wrócili już z Afryki,

przywieźli dzieci sporo, aż trudno je zliczyć…

Teraz bosymi nogami po trawie stąpają

i klekotem do orkiestry również się włączają…

 

Kukułka, co ukrywa się w wysokich drzew koronach,

w swym żarliwym kukaniu jest niezwyciężona!

 

I tak gra i śpiewa skrzydlata gromada…

O swych radościach Bogu opowiada…

Najpiękniejsze trele do Niego zanosi

i o piękny dzionek dla człowieka prosi…