Wczoraj pisałam o wytrwałości w modlitwie… Zacytowałam
słowa Jacquesa Gautier’a: „Ale wytrwać na modlitwie zdołamy jedynie dzięki
żarowi pokornej i ufnej miłości, która całą nadzieję pokłada w Bogu.” No, i
ktoś mnie zapytał, jak wykrzesać w sobie
tę miłość do Chrystusa…
A byliście kiedyś zakochani? To przypomnijcie sobie,
gdy na Waszej drodze życia stanął ktoś, kogo dotąd nie znaliście, i nagle…
olśnienie, iskra, porażająca, wielka… Iskra, która przeradza się w wielką
miłość! Czy wtedy ktoś pytał, jak wykrzesać w sobie miłość? Pragniemy być z tą
osobą jak najczęściej, wierzymy, że na całe życie, jesteśmy pełni euforii i
wiary, że tak się stanie… Przepełniają nas najpiękniejsze uczucia, jesteśmy szczęśliwi…
Podobnie jest z
Chrystusem, nawet bardzo podobnie! Bo to ON staje na naszej drodze, ofiarowuje
nam miłość – najpiękniejszą, jaką możemy sobie wyobrazić, jest czuły i dobry,
pomaga, prowadzi i… nieustannie jest z nami! Jeżeli tylko tego zapragniemy!!!
Iskra Jego miłości może się przerodzić w baaaaardzo wielkie uczucie… Ale …
najpierw trzeba tę miłość przyjąć, a potem nieustannie pielęgnować, aby nie
wygasła (oczywiście z naszej strony!). I powoli, powoli mała iskra może się przerodzić
w wielki „żar miłości”!
Wszystkim życzę takiej porażającej iskry największej
miłości Chrystusowej! Doświadczając jej, nigdy nie będziemy mieli problemu z
modlitwą, bo to przecież nic innego, jak pragnienie nieustannego przebywania w
promieniach tejże miłości! I absolutne przekonanie o wzajemności i wierności!!!!!!!