czwartek, 13 czerwca 2013

Miejsce modlitwy

W dalszym ciągu rozważamy sens modlitwy i wszystko, co z nią się wiąże… Dzisiaj stawiam pytanie, gdzie należy się modlić? Idę tropem  wskazań Jacques’a Gauthier’a i stąd to pytanie, które powinien postawić sobie każdy z nas. Łatwiej podeprzeć się wskazaniami mistrzów, niż ujawniać swoje doświadczenia, chociaż trudno ustrzec się tutaj własnych przemyśleń… Gdzie zatem należy się modlić? Podobnie, jak czas modlitwy, tak i jej miejsce wybieramy sami. Jeżeli kogoś bardzo kochamy, to pragniemy z nim być zawsze i wszędzie… I tak jest w modlitwie, bo to przecież nic innego, jak pragnienie najbliższego kontaktu z Chrystusem, z Bogiem  - w najróżniejszych miejscach i czasie, nieokreślonym jakimiś ramami. Osobie, którą kochamy, chcemy poświecić jak najwięcej czasu, być z nią, cieszyć się jej obecnością, rozmawiać z nią… I tak samo jest w modlitwie! „Bóg może się z nami spotkać o każdej porze dnia i nocy”, wystarczy Go poprosić, aby był… Nigdy nam nie odmówi swojej obecności!   
Autor cytowanej książki sugeruje, aby mieć stałą porę modlitwy i stałe miejsce, które „sprzyja modlitewnemu skupieniu, skłania nas do spędzenia czasu z Bogiem. Może to być dom, kościół, kaplica z Jezusem eucharystycznym, miejsce ustronne, które pozwoli nam zajrzeć do własnego serca. (…) Stanie się ono przestrzenią twojego spotkania z Bogiem.”
Ale zapewniam wszystkich czytających, że miejscem modlitwy może być każda przestrzeń, na przykład autobus, tramwaj, pociąg, droga, która prowadzi nas do kościoła i innych miejsc… Można doskonale się wyłączyć z otaczających nas zdarzeń i skupić się na Jezusie… Już chyba kiedyś pisałam o tym, że buddyści często podkreślają, jak medytują w różnych miejscach, zatłoczonych i – pozornie niesprzyjających skupieniu myśli… Nam, Chrystusowym dzieciom, też się to uda, wystarczy spróbować… Można się skupić i na przykład odmawiać Różaniec, która to modlitwa jest taka piękna i sięga samych progów nieba… Bo czymże jest medytacja? Przecież to nic innego, jak skierowanie myśli ku Bogu i trwanie przy Nim… Nie usłyszymy wtedy niecenzuralnych słów, które tak często padają w miejscach publicznych. Napełnimy się Bożą obecnością, która potrafi tak wypełnić i umocnić nasze wnętrze…
„Chodzi nie tyle o to, abyś oderwał się od życia, ile o to, abyś trwał w Chrystusie, który za sprawą Ducha modli się w tobie, w tej chwili, która właśnie przemija. Otwierasz się na obecność Bożą, pozwalasz, aby Bóg wypełnił cię swym pokojem. Pozwalasz Mu działać, nie kontrolując tego, co czyni. Wkraczasz w inny czas, w Boże „dzisiaj”. Twoja wolność stapia się z wolnością Boga, który prowadzi cię po swojemu, dając ci modlitwę, jakiej potrzebujesz. (…)
„Bez względu na to, czy jestem sam czy otaczają mnie inni ludzie, po prostu przymykam oczy i przyzywam Ducha Świętego, staję przed Bogiem i powtarzam w głębi serca imię Jezus.
Na koniec dodam jeszcze od siebie, że modląc się, doświadczam wewnętrznej ciszy i nieustannej obecności Chrystusa, który towarzyszy mi w chwilach radosnych i smutnych, który doskonale mnie rozumie, który po prostu jest zawsze, w każdym miejscu!