W dalszym ciągu rozważamy sens modlitwy
i wszystko, co z nią się wiąże… Dzisiaj stawiam pytanie, gdzie należy się
modlić? Idę tropem wskazań Jacques’a
Gauthier’a i stąd to pytanie, które powinien postawić sobie każdy z nas. Łatwiej
podeprzeć się wskazaniami mistrzów, niż ujawniać swoje doświadczenia, chociaż
trudno ustrzec się tutaj własnych przemyśleń… Gdzie zatem należy się modlić? Podobnie,
jak czas modlitwy, tak i jej miejsce wybieramy sami. Jeżeli kogoś bardzo
kochamy, to pragniemy z nim być zawsze i wszędzie… I tak jest w modlitwie, bo
to przecież nic innego, jak pragnienie najbliższego kontaktu z Chrystusem, z
Bogiem - w najróżniejszych miejscach i
czasie, nieokreślonym jakimiś ramami. Osobie, którą kochamy, chcemy poświecić
jak najwięcej czasu, być z nią, cieszyć się jej obecnością, rozmawiać z nią… I
tak samo jest w modlitwie! „Bóg może się z nami spotkać o każdej porze dnia i
nocy”, wystarczy Go poprosić, aby był… Nigdy nam nie odmówi swojej obecności!
Autor cytowanej książki sugeruje, aby
mieć stałą porę modlitwy i stałe miejsce, które „sprzyja modlitewnemu
skupieniu, skłania nas do spędzenia czasu z Bogiem. Może to być dom, kościół,
kaplica z Jezusem eucharystycznym, miejsce ustronne, które pozwoli nam zajrzeć
do własnego serca. (…) Stanie się ono przestrzenią twojego spotkania z Bogiem.”
Ale zapewniam wszystkich czytających,
że miejscem modlitwy może być każda przestrzeń, na przykład autobus, tramwaj, pociąg,
droga, która prowadzi nas do kościoła i innych miejsc… Można doskonale się wyłączyć
z otaczających nas zdarzeń i skupić się na Jezusie… Już chyba kiedyś pisałam o
tym, że buddyści często podkreślają, jak medytują w różnych miejscach,
zatłoczonych i – pozornie niesprzyjających skupieniu myśli… Nam, Chrystusowym dzieciom,
też się to uda, wystarczy spróbować… Można się skupić i na przykład odmawiać
Różaniec, która to modlitwa jest taka piękna i sięga samych progów nieba… Bo
czymże jest medytacja? Przecież to nic innego, jak skierowanie myśli ku Bogu i
trwanie przy Nim… Nie usłyszymy wtedy niecenzuralnych słów, które tak często
padają w miejscach publicznych. Napełnimy się Bożą obecnością, która potrafi
tak wypełnić i umocnić nasze wnętrze…
„Chodzi nie tyle o to, abyś oderwał się
od życia, ile o to, abyś trwał w Chrystusie, który za sprawą Ducha modli się w
tobie, w tej chwili, która właśnie przemija. Otwierasz się na obecność Bożą,
pozwalasz, aby Bóg wypełnił cię swym pokojem. Pozwalasz Mu działać, nie
kontrolując tego, co czyni. Wkraczasz w inny czas, w Boże „dzisiaj”. Twoja
wolność stapia się z wolnością Boga, który prowadzi cię po swojemu, dając ci
modlitwę, jakiej potrzebujesz. (…)
„Bez względu na to, czy jestem sam czy
otaczają mnie inni ludzie, po prostu przymykam oczy i przyzywam Ducha Świętego,
staję przed Bogiem i powtarzam w głębi serca imię Jezus.”
Na koniec dodam jeszcze od siebie, że
modląc się, doświadczam wewnętrznej ciszy i nieustannej obecności Chrystusa,
który towarzyszy mi w chwilach radosnych i smutnych, który doskonale mnie rozumie,
który po prostu jest zawsze, w każdym miejscu!