poniedziałek, 17 czerwca 2013

Kolejne rozważania o modlitwie…

 
Św. Albert, którego wspomnienie obchodzi dzisiaj Kościół, powiedział tak: Jaka modlitwa, taka doskonałość. Nikt z nas nie może ocenić stopnia swojej doskonałości, ale każdy w jakiś sposób do niej dąży… Bo któż nie pragnie być doskonały, prawda? Modlitwa jest tą drogą, którą ku niej zmierzamy. Nie jest to wprawdzie jedyna droga, ale na pewno bardzo ważna w podążaniu do Pana Boga, warto zatem poświęcić jej więcej miejsca!
Cały czas odwołuję się do rozważań Jacquesa Gauthier’a… Dzisiaj kilka słów o wytrwaniu w modlitwie. Wydaje mi się to bardzo ważne, jakże często bowiem zniechęcamy się, gdy nasze prośby nie zostają wysłuchane – natychmiast i zgodnie z naszym pragnieniem…
„Apostoł Paweł regularnie nakłaniał pierwszych chrześcijan, by trwali na modlitwie, by nieustannie rozmawiali z Bogiem. Innymi słowy, by ich modlitwa stała się jak oddech, by całe ich życie było modlitwą.”
Może te słowa przeraziły niejednego z Was, bo jakże można się modlić nieustannie… Zapewniam, że nie jest to wcale trudne! Bo trwać na modlitwie, to wcale nie znaczy, by cały czas powtarzać słowa Ojcze nasz czy Zdrowaś Maryjo… Trwać na modlitwie - w moim przekonaniu - oznacza wewnętrzną ciszę, i przestrzeń, w której zawsze jest miejsce dla Pana Jezusa… A jeżeli mam w sercu to miejsce, to zachowuję się tak, jakby On był w pobliżu, czyli nie przeklinam, nie złoszczę się, staram się widzieć dobro w drugim człowieku, uśmiecham się do każdego… Obecność Chrystusa sprawia, że uświęca On każdą chwilę mojego życia, pomaga, prowadzi… A ja powierzam Mu swoje życie z wielką ufnością i zgodą na wolę Bożą!
„Ale wytrwać na modlitwie zdołamy jedynie dzięki żarowi pokornej i ufnej miłości, która całą nadzieję pokłada w Bogu. Będziemy się modlić, o ile naprawdę będziemy kochać Boga. Jeśli Bóg stanie się częścią naszego życia, to siłą naszej wiary, wytrwałością nadziei i żarem miłości staniemy do walki o prawdziwą modlitwę. Umocnieni mocą Bożego słowa, które podtrzymuje nas na modlitwie, zdołamy
przezwyciężyć ociężałość, lenistwo, znudzenie, rutynę;
zwalczyć poczucie, że modląc się, tracimy czas, że nie wiemy, co mówić i co robić, kiedy rozproszenia nie odstępują nas ani na krok;
przezwyciężyć pokusę, która mówi, że w czasie modlitwy nic się nie dzieje, że Bóg nie słyszy naszych próśb i że ich nie wysłucha.”