To post scriptum jest konieczne, uświadomiłam sobie bowiem, że znam mnóstwo ludzi życzliwych, spotykam ich codziennie, rozmawiam, słyszę od nich dobre słowa, doświadczam najprawdziwszej życzliwości, niewymuszonego uśmiechu, przyjaznych gestów choćby w przekazaniu znaku pokoju w czasie Mszy świętej (ale nie tylko!)… Jakże więc o tym nie napisać? Mam wielką pokusę, aby wymienić ich przynajmniej z imienia, ale… czy byliby zadowoleni? Może nie! Dlatego ograniczam się do tych kilku słów… Cieszę się, że wokół mnie tylu ludzi przyjaznych, bo różne zdarzenia, o których słyszymy w mediach, przeczą tej najzwyczajniejszej ludzkiej życzliwości…