Wszystko trzeba przyjąć – powtarza ktoś, kto jest dla mnie moralnym autorytetem…
Wszystko przyjąć… Na pewno nie jest to łatwe ani specjalnie miłe! Łatwiej przyjąć dobro niż zło! Bo każdy z nas pragnie usłyszeć dobre, przyjazne słowo… Czasem może nawet jakieś małe pochlebstwo, bo to nas „podnosi” (pozornie!!!)… Nie lubimy słów krytyki, bolą i ranią słowa trudne do przyjęcia… Bywają też sytuacje trudne do przyjęcia, ale… musimy sobie z nimi radzić… - czy tego chcemy, czy nie chcemy!
Zatem… może rzeczywiście wszystko trzeba przyjąć!? Na przykład – co?
Właśnie tę krytykę…
Słowa trudnej prawdy o sobie…
Także słowo bolesne…
Trudności życiowe (bo – paradoksalnie! - nas ubogacają i czynią silniejszymi!)
Złość drugiego człowieka…
Niezasłużoną naganę…
Niespodziewaną reprymendę…
Dezaprobatę ze strony osób, od których najmniej tego się spodziewamy…
Porażkę i upokorzenie…
Porażkę i upokorzenie…
Odrzucenie…
Brak miłości ze strony bliźniego…
Brak zaufania od ludzi, których uważamy za przyjaciół...
Brak zaufania od ludzi, których uważamy za przyjaciół...
Także... swój wiek, choć nie jest to łatwe, zwłaszcza, gdy czujemy się młodsi o dwadzieścia lat…
To wszystko uczy nas pokory – trudnej i niekiedy – zdaje się – nieosiągalnej! Ale… jednak możliwej!!!!!!!