Bardzo łatwo powiedzieć Jezu, ufam Tobie!, gdy w miarę spokojnie spacerujemy sobie przez życie… Gdy wszystko układa się dość dobrze – bez większych zgrzytów i bez nadzwyczajnych zdarzeń… Wtedy może nawet codziennie odmawiamy Koronkę do Bożego Miłosierdzia, może też codziennie zapewniamy Jezusa o swojej do Niego miłości i ufności w Jego bezgraniczną miłość i miłosierdzie…
Ale … czy tak samo myślimy i czujemy,
gdy krzyż przyciśnie do ziemi…
Gdy brak nam sił, by go unieść…
Gdy czujemy się całkowicie opuszczeni i samotni w swym cierpieniu…
Gdy nikt nam nie pomaga…
Gdy jesteśmy całkowicie bezsilni wobec zła…
Gdy przerastają nas problemy …
Czy wtedy potrafimy powiedzieć Jezu, ufam Tobie!? Właśnie wtedy, gdy nie słyszymy Jego głosu i nawet Komunia św. zdaje się nie być wystarczająca…
Czy potrafimy ufać bezgranicznie? Bo wierzymy, że ON jest z nami –
- mimo wszystko;
- że nigdy nas nie opuszcza;
- wręcz przeciwnie – pomaga nam nieść nasz krzyż
- i zawsze nas kocha!!!
Może właśnie wtedy, gdy jest nam najgorzej, trzeba – choć z wielkim trudem! – powiedzieć: Jezu, ufam Tobie! Gdy nadejdą (a nadejdą!!!) jaśniejsze dni, przekonamy się, że ta najkrótsza modlitwa jednak ma sens!!!