Łatwiej powiedzieć, że życie przez wszystkie dni tego (przestępnego!) roku będą tak radosne, jak Marsz Radetzkiego, niż tak naprawdę w to uwierzyć… Zwłaszcza, że aura nas nie rozpieszcza, po niebie snują się smętnie chmury w kolorze szaroburym, spada ciśnienie, a wraz z nim nasze nastroje…
Ale… jeżeli mamy Boga w sercu, to pokonamy chwilowy (i nie tylko chwilowy!) zły nastrój, mając świadomość, że ON zawsze jest z nami… Ale czy jest? Czy chcę, aby naprawdę zamieszkał w moim sercu? Gdzieś w podświadomości dźwięczy mi piękna kolęda, którą śpiewa Piotr Kuźniak, były Trubadur… Słowa refrenu zapewniają, że aby Bóg narodził się w nas, wystarczy chcieć!
Zatem...?