piątek, 12 sierpnia 2011

Można się uczyć od św. Pawła...

Święty Paweł zawsze mnie zadziwiał – swoją mądrością i równocześnie pokorą. Czyż nie jest to cudowne, że Bóg powołał jednego z największych, a - być może w tamtych czasach - największego swego wroga?! To rodzi ogromną nadzieję, że każdy z nas może dostąpić tej łaski i z wielkiego grzesznika stać się głosicielem Bożej Prawdy… Bóg jest wszechmocny! Tak na co dzień chyba nie jesteśmy tego świadomi lub po prostu ta prawda do nas w pełni nie dociera… Wydaje się nieraz, że prosimy o tak wiele, a Pan Bóg wydaje się jakby głuchy. Myślę, że trzeba sobie uświadomić dwie sprawy: po pierwsze Bóg nie jest przysłowiową złotą rybką, która spełnia nasze życzenia, a po drugie – może za mało prosimy, może bez absolutnej wiary, że dzięki pomocy Bożej może to się stać… Ale chyba jest jeszcze inny aspekt, który trzeba wziąć pod uwagę… Czy to, o co prosimy, jest zgodne z wolą Bożą? Z perspektywy minionego życia  dostrzegam, że nie zawsze to, o co prosiłam, było najodpowiedniejsze i najlepsze… W zamian otrzymałam tak wiele innych darów, których wcale się nie spodziewałam!

A może… Opatrzność pragnie nas kształtować poprzez najróżniejsze doświadczenia i krzyże? Może nie stalibyśmy się lepszymi ludźmi, gdyby nie dosięgło nas trudne doświadczenie? Dowiemy się o tym kiedyś… Amerykański pastor Norman Vincent Peale w swej książce „Moc pozytywnego myślenia” jednoznacznie stwierdza, że wszystko, co otrzymujemy od Boga, jest dobre…

Staram się tak patrzeć, ale czy zawsze mi się to udaje??? Chyba nie!

Jak to wszystko ma się do św. Pawła? Wielki Święty swoją postawą uczy nas całkowitego zawierzenia Chrystusowi,

trwania przy Nim mimo narastających przeciwności,

świadczenia o Bogu i Jego prawdach swoim życiem,

pokory i ufności, bo jeżeli Bóg z nami, któż przeciwko nam?