środa, 10 sierpnia 2011

Kilka refleksji...

Panu Bogu nie udała się starość… słyszę coraz częściej!
Czyżby?
Udało się dzieciństwo - bo pełne matczynej i ojcowskiej miłości…
Udała się młodość - bo piękna i odważna, beztroska i lekka, pełna zachwytów, dumnych marzeń, uniesień,  czas pierwszej miłości…
Udał się „wiek męski”, bo niekoniecznie – jak u Mickiewicza - wiek klęski…

Tyle ewangelicznych talentów, którymi obdarował nas Bóg! Zatem ten ostatni etap naszej wędrówki – to czas,
* by odwdzięczyć się Panu za te wszystkie dary…
 * by zebrać plony po wcześniej zasianym ziarnie…
* by ofiarować Mu swoje dolegliwości, słabości, brak sił fizycznych i psychicznych, samotność i wiele jeszcze, wiele ……
* by nieść swój krzyż razem z Nim…
* by podziękować Mu za wszystko, co otrzymaliśmy wcześniej…

Czy zatem starość Panu Bogu się nie udała? Nic podobnego! To my – ludzie dojrzali – nie umiemy dostrzec w tym wszystkim planów Bożej Opatrzności,
która jest,
która strzeże,
która nas chroni, nawet wtedy, gdy wydaje się, że jesteśmy zupełnie sami!

Nie bój się chodzenia po morzu
nieudanego życia
dokładnej sumy niedokładnych danych
miłości nie dla ciebie
czekania na nikogo
przytul w ten czas nieludzki
swe ucho do poduszki
bo to co nas spotyka
przychodzi spoza nas...

/Ks.Twardowski/

A można też spojrzeć trochę humorystycznie:

Podwyżki pensji już nie wyprosisz,
Należną gażę poczta przynosi…
Spokojnie patrzysz, jak świat się zmienia,
Gdyż wiek ci daje mądrość spojrzenia…
Więc wiwat, starość! Niechaj nam służy,
Nawet gdy trochę chwilami nuży.
Bowiem – jak sądzę – w tym rzecz jest cała,
By jak najdłużej ta starość trwała. (Reiner Kern)