wtorek, 2 grudnia 2025

MODLITWA ZAWIERZENIA O. DOLINDO RUOTOLO – „JEZU – TY SIĘ TYM ZAJMIJ”

 

Myślę, że u progu Adwentu warto zwrócić się również do tego wielkiego Sługi Bożego z prośbą o pomoc i wskazania. Jego słowa: „Jezu, Ty się tym zajmij” na pewno pomogą nam w pokonywaniu wszelkich życiowych trudności i wzmocnią naszą wiarę w Chrystusową pomoc. A zatem przypominam tę jego modlitwę. Jest dość długa, wiec podzieliłam ja na dwie części.  

Akt zawierzenia

„Dlaczego zamartwiacie się i niepokoicie? Zostawcie mnie troskę o wasze sprawy, a wszystko się uspokoi. Zaprawdę mówię wam, że każdy akt prawdziwego, głębokiego i całkowitego zawierzenia Mnie wywołuje pożądany przez was efekt i rozwiązuje trudne sytuacje. Zawierzenie Mnie nie oznacza zadręczania się, wzburzenia, rozpaczania, a później kierowania do Mnie modlitwy pełnej niepokoju, bym nadążał za wami; zawierzenie oznacza zamianę niepokoju na modlitwę. Zawierzenie oznacza spokojne zamknięcie oczu duszy, odwrócenie myśli od udręki i oddanie się Mnie tak, bym jedynie Ja działał, mówiąc Mi: Ty się tym zajmij.

Sprzeczne z zawierzeniem jest martwienie się, zamęt, wola rozmyślania o konsekwencjach zdarzenia. Podobne jest to do zamieszania spowodowanego przez dzieci domagające się, aby mama myślała o ich potrzebach, gdy tymczasem one chcą się tym zająć same, utrudniając swymi pomysłami i kaprysami jej pracę. Zamknijcie oczy i pozwólcie Mi pracować, zamknijcie oczy i myślcie o obecnej chwili, odwracając myśli od przyszłości jak od pokusy.

Oprzyjcie się na Mnie wierząc w moją dobroć, a poprzysięgam wam na moją miłość, że kiedy z takim nastawieniem mówicie: „Ty się tym zajmij”, Ja w pełni to uczynię, pocieszę was, uwolnię i poprowadzę.

A kiedy muszę was wprowadzić w życie różne od tego, jakie wy widzielibyście dla siebie, uczę was, noszę w moich ramionach, sprawiam, że jesteście jak dzieci uśpione w matczynych objęciach. To, co was niepokoi i powoduje ogromne cierpienie, to wasze rozumowanie, wasze myślenie po swojemu, wasze myśli i wola, by za wszelką cenę samemu zaradzić temu, co was trapi.

Czegóż nie dokonuję, gdy dusza, tak w potrzebach duchowych, jak i materialnych, zwraca się do mnie, mówiąc: „Ty się tym zajmij”, zamyka oczy i uspokaja się! Dostajecie niewiele łask, kiedy męczycie się i dręczycie się, aby je otrzymać; otrzymujecie ich bardzo dużo, kiedy modlitwa jest pełnym zawierzeniem Mnie. W cierpieniu prosicie, żebym działał, ale tak jak wy pragniecie… Zwracacie się do Mnie, ale chcecie, bym to ja dostosował się do was. Nie bądźcie jak chorzy, którzy proszą lekarza o kurację, ale sami mu ją podpowiadają. Nie postępujcie tak, lecz módlcie się, jak was nauczyłem w modlitwie „Ojcze nasz”: Święć się Imię Twoje, to znaczy bądź uwielbiony w tej mojej potrzebie; Przyjdź Królestwo Twoje, to znaczy niech wszystko przyczynia się do chwały Królestwa Twego w nas i w świecie; Bądź wola Twoja jako w niebie tak i na ziemi, to znaczy Ty decyduj w tej potrzebie, uczyń to, co Tobie wydaje się lepsze dla naszego życia doczesnego i wiecznego. Cdn. … Z pism sługi Bożego ks. Dolindo ... ( AKT ZAWIEZRENIA - Z pism Sługi Bożego ks. Dolindo Ruotolo)

niedziela, 30 listopada 2025

Pieśni Adwentowe


Udostępniłam 1 grudnia o godz. 8:07

Pytania na początku czasu Adwentu

 

Rozpoczął się Adwent - czas szczególnego oczekiwania na Pana! Przy ołtarzu pali się jedna z czterech charakterystycznych świec, kapłan w ornacie fioletowym; państwo organiści intonują pieśni mówiące o przyjściu Jezusa Chrystusa. Czekamy zarówno na rocznicę Jego narodzenia w Betlejem, jak i na powtórne przyjście na końcu czasów: „Oto Pan Bóg przyjdzie.” Z pragnieniem zbawienia, z tęsknotą i nadzieją wołamy: „Przyjdź, Panie, przyjdź!”

Trwamy w ciszy… Pytamy w głębi swych serc o sens naszego życia.

Jakie ono jest?

Jakie jest nasze wnętrze? Czy godne zamieszkania w nim Jezusa?

Czy przygotowane do tego wielkiego wydarzenia, jakim jest przyjście Pana?

Czy gotowe do przemiany?

Stańmy w prawdzie przed sobą i odpowiedzmy – sami sobie w ciszy serca na te ważne pytania!

Jeżeli nie możemy lub nie umiemy uciszyć swego serca i postawić sobie powyższych pytań, jeżeli ciągle pędzimy i nie mamy czasu, to posłuchajmy, co radzi ks. Michel Quoist: „Codziennie, podczas paru bezcennych chwil skupienia i uciszenia ofiaruj się Ojcu. W ciągu dnia, zwłaszcza gdy jesteś niespokojny, zapędzony, przeciążony, powtarzaj sekundowy akt miłości, a będziesz całkowicie gotów do działania. A także – na przyjęcie Chrystusa do swego serca!”

 

Wpis: 30 listopada godz. 12:30

sobota, 29 listopada 2025

Warto wsłuchać się w te słowa i postawić sobie kilka pytań:

 „Mój synu, samo poznanie myśli Jezusa nie wystarcza na to, żeby zaraz żyć Jego życiem. Musisz jednocześnie walczyć i pokonać nieprzyjaciół, którzy się sprzeciwiają życiu Jezusa w tobie. Otóż wiedz, że najniebezpieczniejszym z tych nieprzyjaciół – jesteś ty sam.

Chciałbyś żyć tylko dla Jezusa, jednocześnie jednak chciałbyś dawać folgę swojej zepsutej naturze. Nie oszukuj sam siebie: „Nikt nie może dwom panom służyć”. Dopóki natura tobą rządzi, Jezus nie może zapanować w tobie.

Musisz więc wydać tej naturze wojnę nieubłaganą, póki nie ustąpi całkiem miejsca Jezusowi. Twardy to warunek, ale konieczny. (…)

Nie trap się jednak wielką ilością swoich nieprzyjaciół. Ponieważ są posłuszni jednemu wodzowi, gdy tego zwyciężysz, wszyscy upadną lub słaby tylko będą stawiać opór. Główną swoją złą skłonność musisz poznać koniecznie. Któraż to jest? – powiedz.

*Może miłość własna? Czy chciwy jesteś pochwał, szczęśliwy, gdy je otrzymujesz, nawet gdybyś na nie  zasługiwał? Czy przyłapujesz się na marzeniu o rzeczach nadzwyczajnych, mających ci przynieść poklask ludzi?

*A może pycha? Czy wysokie masz wyobrażenie o swojej wartości i czy ci się zdarza pogardzać innymi? Czy traktujesz ich z wysoka, twardo lub z gniewem, zwłaszcza tych, którzy nie uginają się przed twoją wyższością?

*Albo drażliwość? Przyznaj, czy nie gniewają ciebie nagany prawdziwe lub urojone, objawy niegrzeczności, choćby mimowolne? Czy często myślisz o krzywdach, jakich doznajesz od innych? Czy umiesz im wybaczyć? Czy masz ochotę porzucić jakąś dobrą sprawę dlatego tylko, że cię obrażono?

*Lub też ambicja? Czy starasz się pchać naprzód? Czy pragniesz swojej chwały czy chwały Chrystusa? Czy sprawie jakiejś możesz się poświęcić tylko jako wódz, a usuwasz się, gdy ci przychodzi służyć w charakterze prostego żołnierza?

*A zazdrość? Czy nie możesz ścierpieć tego, żeby się innym udawało równie dobrze jak tobie? Czy się cieszysz z ich niepowodzenia?

*A może niestałość? Czy jesteś igraszką swoich wrażeń: raz pełen zapału i gotów do każdej ofiary, to znów przygnębiony smutkiem, tak że ci jest wszystko obojętne? Czy ci się zdarza zacząć mnóstwo rzeczy, a nie skończyć żadnej?

*Albo lekkomyślność? Czy się nie oddajesz zbyt łatwo rzeczom zewnętrznym? Czy trudno ci się skupić wewnętrznie i poświęcić uwagę doniosłym rzeczom, na jaką one zasługują?

*Lub też zmysłowość? Czy dogadzasz swemu ciału, czy troszczysz się o zadowolenie go całkowite pod względem jedzenia, picia, odpoczynku lub niższych jeszcze popędów?

12. Czy może lenistwo? Powiedz, czy się boisz wysiłku, czy zaniedbujesz pracę, czy się cofasz przed najmniejszą ofiarę?

13. Wreszcie może samolubstwo? Czy myślisz tylko o sobie? Czy wiesz, że inni mają także swoje prawa i że powinieneś raczej sam siebie krępować, niźli ich krępować?

Badając siebie, odkryjesz w sobie oznaki wielu tych nieporządnych skłonności. I pewnie masz zarodki wszystkich złych skłonności, ale nie wszystkie są tak silne.

Która ci się wydaje najsilniejsza i najszkodliwsza? Która najczęściej bywa powodem twoich strapień i smutków, złego humoru lub radości?

Skąd pochodzą rozrywki, które ci się najbardziej podobają i bez których najtrudniej ci się obyć?

Co ci zarzucają rodzice twoi, otoczenie twoje lub osoby, które się na ciebie gniewają?

Jaka jest skłonność, o której byś mógł powiedzieć: gdybym nie był taki, to o wiele łatwiej byłoby mi obcować z Bogiem i z ludźmi.

Bądź bardzo szczery w swoim rachunku sumienia i proś, ażeby światło było ci dane z Góry. (…)

Nie bój się: wyrzekając się próżnego bożyszcza, posiadać będziesz prawdziwego Boga; umierając w swej zepsutej naturze, żyć będziesz życiem Jezusa.” (Z książki Emila Neuberta „Mój ideał – Jezus, Syn Maryi”)

 

Wpis: 20 listopada godz. 12:15

piątek, 28 listopada 2025

Jeżeli...

 

Jeżeli kiedykolwiek zwątpisz w miłość Chrystusa

i zaczniesz robić Mu wyrzuty, że cię nie widzi,

że cię nie kocha, że opuścił w biedzie,

że nie chce ci pomóc, że cię lekceważy…

Spójrz na krzyż, a wpierw na Jego drogę

usłaną naszymi grzechami;

Spójrz na Jego ręce pokrwawione od uderzeń;

Spójrz na Jego plecy poorane biczami;

Spójrz na Jego twarz, zalaną krwawymi łzami;

Spójrz Mu prosto w oczy – szczerze, prawdziwie!

Czy nie dostrzegasz w nich miłości?

Najprawdziwszej, jaka tylko zdarzyć się może!

Jaką tylko Bóg ofiarować ci pragnie?!

Twoja droga krzyżowa jest Jego drogą!

On idzie z tobą, kroczy tuż obok!

Jest zawsze przy tobie,

przy mnie,

przy każdym z nas!

 

Wpis: 28 listopada godz. 12:37

czwartek, 27 listopada 2025

O sztuce cierpliwości

 

Cierpliwość – przeciwieństwo pośpiechu. Piękna cecha! Nie tylko piękna, ale i bardzo pożyteczna. Może dlatego tak piękna, bo trudna do osiągnięcia! Cierpliwość łączy się nierozerwalnie z wytrwałością. Zarówno jedna, jak i druga są wyróżnikami ludzi wielkich duchem. Bo – pomyślmy – ile trzeba zachodu, samozaparcia, by wytrwać na przykład w modlitwie w określonej intencji albo w całkiem prozaicznych postanowieniach, jak choćby wstawanie o określonej, wczesnej porze itp. …

Z perspektywy minionego życia dostrzegam wielką wartość cierpliwości; ćwiczę się w niej, chociaż niekiedy z miernym skutkiem!

Największe zwycięstwo jest to, które odnosimy nad samym sobą! W tym również, pokonując swoją niecierpliwość!

Życie pędzi z szybkością niewiarygodną; nie mamy czasu (a nieraz i  ochoty!) wsłuchać się w głos swoich bliskich, przyjaciół, kolegów z pracy i całkiem przypadkowych ludzi, którzy tak bardzo pragną podzielić się swoimi problemami! Tymczasem cierpliwość – to sztuka słuchania i czekania! Przydaje się w relacjach z dziećmi, ze współmałżonkiem i w ogóle z każdym człowiekiem.

Warto wsłuchać się  słowa o. Wojciecha Jędrzejewskiego zapisane w książce poświęconej Mszy św., wydają się bowiem niezwykle ważne w relacjach międzyludzkich… Kontekst potrzeby  cierpliwości jest tu znacznie szerszy i ma odniesienie do naszych różnych sytuacji i postaw życiowych…

„Sztuka czekania - to zgoda, aby ludziom, których upominamy, prosimy, ostrzegamy, ponieważ zależy nam na nich, dać czas na odpowiedź. Nie pozwalać sobie na zbyt łatwe zniecierpliwienie brakiem oczekiwanych zmian i próbę ich wymuszenia. Chociażby przez nieustanne „suszenie głowy” pod tytułem: „Ile razy ci mówiłem, żebyś…”, co nawet świętego może wyprowadzić z równowagi oraz uczynić zagorzałym wrogiem proponowanej mu cnoty.

Kto umie czekać, wiele zyskuje… Woli cierpliwie wysyłać dyskretne sygnały, nie tracąc nadziei na poprawę stanu rzeczy. Cierpliwość jest konieczna w sytuacjach ostrych konfliktów, pozostawiających urazy i złe wspomnienia. (…) Pojednanie zakłada konieczny czas, niekiedy bardzo dużo czasu.

Nie mamy żadnego prawa domagać się, żeby ci, którzy cierpieli przez nas, odpowiedzieli natychmiast na wyrażoną skruchę i wyciągniętą rękę. Potrzebują na to czasu, a my - umiejętności czekania, brania pod uwagę rytmu, w jakim ludzie dojrzewają do przebaczenia. Uczymy się czekania na ludzi, liczenia się z ich powolnym niekiedy tempem dorastania do podjęcia proponowanego im dobra, kiedy patrzymy na mądrą cierpliwość Boga względem nas. W trosce o nasze zbawienie ON zawsze potrafi uwzględnić możliwości człowieka i czas potrzebny do dojrzałej odpowiedzi. Dzieje się tak w całej historii zbawienia i naszej osobistej.”

środa, 26 listopada 2025

Gdy mówię Ojcze nasz…

 

Gdy mówię Ojcze nasz

pobożnie ręce do modlitwy składam,

wysyłam swe myśli ku Bogu

tak, jak nauczył nas Jezus

i wierzę, że słyszysz mnie -

marną istotę, Ty, Panie i Ojcze!

 

Gospodarzu wszechświata! 

Z miłością spoglądasz na swoje dzieci

wsłuchujesz się w szept modlitwy

ufnej, gorącej, prawdziwej,

wyciągasz swe Boskie ręce,

błogosławisz i strzeżesz,

prowadzisz i nie opuszczasz,

choć często tak nam się zdaje…

Proszę o królowanie w mym sercu

i w sercach moich bliskich,

przyjaciół i nieprzyjaciół…

 

Bądź wola Twoja - też często powtarzam,

chociaż niekiedy trudna to wola!

O chleb zwyczajny na moim stole

też proszę codziennie.

Daj wszystkim ludziom,

by głodu nie było na świecie!

 

I wreszcie prośba ostatnia

z mojego serca płynie:

I odpuść nam nasze winy,

jako i my odpuszczamy!

Ileż oporów i zmagań!

Jak trudno nieraz przebaczyć,

gdy rany wciąż  niezabliźnione!

Ale przebaczam, bo i Ty mi przebaczasz,

a nikt z nas nie jest bez winy!

 

Niech święci się Twoje imię!

Bądź uwielbiony, wszechmogący Boże!

Stwórco wszechświata, nieogarniony w potędze…

Wielki Obecny we wszystkim:

I w tym małym kwiecie,

którym zachwycam się co dzień.

We wszystkim, czego nawet ogarnąć nie zdołam!

Bądź uwielbiony!

Ze czcią i miłością wołam

Każdego dnia.

I chociaż Cię nie widzę, wierzę, że jesteś,

że słuchasz mej prośby

że słuchasz nas wszystkich,

bo kochasz, jak Ojciec.

Naucz nas Twojej miłości -

wielkiej,

prawdziwej,

 bezinteresownej

miłości do każdego człowieka!