„Jezus był
oczekiwany przez ludzi i wszyscy ludzie powinni cieszyć się z tej ofiary i
patrzeć na Kalwarię jako jedyne źródło zbawienia. (…)
Najdroższa
Krew została nam dana wśród najokrutniejszych cierpień. Prorok nazwał Jezusa
mężem boleści. I nie bez racji napisano, że każda karta Ewangelii jest kartą o
cierpieniach i krwi. Jezus poraniony, cierniem ukoronowany, przebity gwoździami
i włócznią jest uosobieniem największego cierpienia. Któż cierpiał bardziej od
Niego? Ani jeden punkt na Jego Ciele nie pozostał zdrowy!
Niektórzy
heretycy twierdzili, że Męka Jezusa była czysto symboliczna, ponieważ On jako
Bóg nie mógł ani cierpieć, ani umrzeć. Ale zapomnieli, że Jezus nie był tylko
Bogiem, lecz także Człowiekiem i dlatego Jego Krew była prawdziwa, ból, który
wycierpiał, był naprawdę ostry, a Jego śmierć była rzeczywista tak jak śmierć
wszystkich ludzi.
Dowód na Jego
człowieczeństwo mamy w Ogrodzie Oliwnym, gdy Jego Ciało buntuje się przeciw
bólowi i gdy Jezus woła „Ojcze mój, jeśli to możliwe, niech Mnie ominie ten
kielich!”. W rozważaniu cierpień Jezusa nie powinniśmy zatrzymywać się nad
bólem Jego Ciała. Spróbujmy wniknąć do Jego
umęczonego Serca, ponieważ ból Jego Serca jest straszniejszy od bólu Ciała:
„Smutna jest moja dusza aż do śmierci”. Jaka jest najważniejsza przyczyna
takiego smutku? Z pewnością ludzka niewdzięczność. Jednak w sposób szczególny
Jezus pogrąża się w smutku z powodu grzechów tych dusz, które były najbliżej
Niego i które powinny były Go kochać i pocieszać zamiast obrażać. Pocieszajmy
Jezusa w Jego bólu nie tylko słowami, ale sercem, prosząc Go o przebaczenie
naszych win i czyniąc mocne postanowienie nieobrażania Go już nigdy.” (źródło: „Il
mese del Preziossismo Sangue”, Rafaello Bernardo CPPS, Rzym (tłum. G. Truś)