Nie mam na swoim koncie czynów
wielkich, odważnych i śmiałych… I często zastanawiam się, czy umiałabym
sprostać wielkiemu wyzwaniu. Podziwiam bohaterów rekrutujących się z różnych
środowisk, bohaterów, którzy urośli do rangi symbolu, bohaterów, o których czytamy
w literaturze pięknej i na kartach naszej historii.
Ale przecież nikomu z nas życie nie
szczędzi sytuacji trudnych, gdy trzeba się wykazać odwagą, stałością poglądów,
dezaprobatą zła, jednoznacznym opowiedzeniem się za prawdą, ufnym trwaniem przy
Chrystusie…
Czyż zatem to nie jest męstwo?
Każdy z nas został postawiony w innym
miejscu – jako ojciec, matka, kapłan, syn, córka, jako człowiek… Warto zatem
zastanowić się nad sobą, nad swoją odwagą, dokonać rachunku sumienia nad samym
sobą.
Oto kilka myśli św. Josemaria Escrivy o
odwadze - myśli godnych przemyślenia:
„Dlaczego upadasz na duchu? Z łaską
Bożą możesz dojść do świętości, a o to zasadniczo chodzi.
Przekonaj się: Kiedy pracuje się dla
Boga, nie ma takich trudności, których by nie można przezwyciężyć ani takich
zniechęceń, które powodowałyby kapitulację, ani niepowodzeń godnych tej nazwy,
choćby bezowocne wydawały się wysiłki.
Bądź zuchwały w swej modlitwie, a Pan
przemieni cię z pesymisty w optymistę; z bojaźliwego w odważnego; z lękliwego w
duchu na człowieka wiary, na apostoła!
Czy chcesz żyć świętą odwagą, tak, aby Bóg
działał przez ciebie? – Uciekaj się do Maryi, a Ona będzie ci towarzyszyć w
drodze pokory, tak iż w obliczu rzeczy niemożliwych dla ludzkiego umysłu
potrafisz powiedzieć „Fiat”! – niech się tak stanie! Słowo łączy ziemię z
niebem.”
Gdy ogarnia mnie zwątpienie (a
ogarnia!), gdy czasami jest bardzo ciężko (a jest!), gdy braknie mi
najzwyczajniejszej odwagi (a braknie!), przywołuję słowa mojego ukochanego św.
Augustyna - mistrza odwagi: „Wytrwajmy w modlitwie, a Bóg – chociaż zwleka ze
swymi darami – jednak nam ich nie odmówi!”