Wspomnienie mojego śp. Ojca
o błogosławionym Księdzu Stanisławie
Streichu
Są takie przeżycia, które głęboko tkwią w naszej świadomości, a nawet są przekazywane drugiemu pokoleniu. Właśnie takim wydarzeniem w pamięci mojego Ojca była zbrodnia, która miała miejsce w jego parafialnym kościele pw. Św. Jana Bosko w Luboniu 27 lutego 1938 roku.
.
W wyniku starannie zaplanowanego przestępstwa z pistoletu komunisty poniósł śmierć proboszcz tego kościoła ksiądz Stanisław Streich. Zabójstwo miało miejsce na Mszy św. z udziałem dzieci. Wieść o tragedii rozniosła się lotem błyskawicy. Wszyscy byli nią wstrząśnięci, tym bardziej, że przez kilka lat rodzina mojego Ojca była zżyta z parafią. To ksiądz Stanisław przygotowywał Ojca do przyjęcia Pierwszej Komunii Świętej, uczył go ministrantury po łacinie. Do końca życia potrafił recytować niektóre łacińskie wersy: „Per Christum Dominum nostram. Amen”
Ksiądz Proboszcz wspólnotę parafialną
zaczął budować w dosłownym tego słowa znaczeniu, kopiąc - także z udziałem
chłopaków ministrantów - fundamenty pod budynek kościoła. To przy tej okazji
nawiązywały się najpierw znajomości, a potem przyjaźnie trwające przez
dziesięciolecia. Utkwiły w pamięci Ojca wygłaszane żarliwie przez księdza
Stanisława kazania. Parafianie widzieli go często z ewangeliarzem w ręce.
Lata trzydzieste były dla wielu
lubońskich rodzin okresem biedy, bezrobocia. Stąd były robotnicze bunty i
strajki. W związku z tym popularne stały się w Luboniu stowarzyszenia lewicowe.
Jednak mimo to więcej było w kościele uczestników Mszy św. niż członków
lewicujących organizacji. Na te zjawiska nie był obojętny ksiądz Stanisław.
Dostrzegał troski swoich parafian i w konkretny sposób usiłował zaradzić ich
problemom, np. pisząc rekomendacje do dyrektorów lubońskich fabryk dla robotników
marzących o zatrudnieniu. Mimo że właściciele fabryk byli protestantami, to z
uwagi na autorytet księdza Proboszcza, polecani przez Niego parafianie często
znajdowali pracę. Proboszcz zorganizował parafialny Caritas, by chociaż
trochę pomóc najbiedniejszym. Był bardzo szanowanym i lubianym księdzem. Dzięki
jego wysiłkom została zbudowana wspólnota wokół parafii. Tym trudniej zrozumieć
wrogość i premedytację, z jaką spotkał się ksiądz Streich ze strony
komunistycznego fanatyka.
Już bezpośrednio po zabójstwie
większość parafian żyła w przeświadczeniu, że został zamordowany święty kapłan.
Historia Ojczyzny nie sprzyjała przygotowaniom do beatyfikacji księdza
Stanisława Streicha, więc gdy 6 listopada 2017 roku arcybiskup Stanisław
Gądecki odczytał list pasterski, w którym poinformował o staraniach pasterzy
Archidiecezji Poznańskiej o wyniesienie Stanisława Streicha na ołtarze, wielką
radość sprawił nie tylko mojemu Ojcu. Finał tych starań nastąpił 24 maja 2025
r. na placu przed poznańską Katedrą, gdy J.E. Marcello Kardynał Semeraro,
reprezentant Ojca Świętego Leona XIV, Prefekt Dykasterii Spraw Kanonizacyjnych,
ogłosił, aby: „Czcigodny Sługa Boży Stanisław Streich, prezbiter diecezjalny,
męczennik, nieustraszony pasterz, owocnie pełniący dzieła społecznej miłości i
wierny świadek Ewangelii aż do przelania krwi był odtąd nazywany
Błogosławionym. W imię Ojca i Syna i Ducha Świętego. Amen”
W ten sposób spełniły się pragnienia świadków życia kapłańskiego lubońskiego Proboszcza, chociaż wielu z nich oglądało tę uroczystość już z niebieskiej perspektywy.
Maria Walkowiak
Wpis: 27 maja godz. 9:25