Myślę, że warto mieć swoją dewizę
życiową i kierować się nią. Ona - jak busola poprowadzi nas przez życie. Nie
muszą to być jakieś nadzwyczajne postanowienia, ale myśl przewodnia – dezyderata, która będzie ułatwiać nam życie w codzienności,
w kontaktach międzyludzkich.
Ważną wskazówką są słowa Matki Bożej: „Nie
oceniaj! Nie potępiaj! Nie posądzaj!” Pozornie proste, ale jakże trudne do zastosowania! Bo
trudno uwolnić się od oceniania, potępiania, złego myślenia o innych… Zawsze (albo przynajmniej częściej) widzi się dokładniej błędy innych niż swoje.
Ja do powyższych słów dodałam (na własny użytek!): Nikogo nie potępiać! O nikim źle nie myśleć! Od
siebie wymagać!
Czy mi się to udaje? Niestety, nie
zawsze!