W niedzielnym kazaniu uderzyły mnie pewne
słowa. Bardzo ważne! Dotąd nawet mi to nie przyszło na myśl! Spróbuję oddać je
dosłownie, bo tylko w tak usłyszanej formie mają uderzającą wymowę. Oto one: „Mówisz,
że nie masz się z czego spowiadać i dlatego nie przystępujesz do spowiedzi… Po
co ci rachunek sumienia! Mówisz, że nie grzeszysz. Poproś zatem kogoś z najbliższego
otoczenia, niech on zrobi ci rachunek sumienia. Zdziwisz się bardzo!”
Mój komentarz jest tu zbyteczny!
Wpis: 22 września godz. 9:01