niedziela, 9 lutego 2020

Refleksje u schyłku życia...


Gdy życie dobiega kresu, w człowieku rodzą się najróżniejsze refleksje… W zasadzie powinny rodzić się zawsze, niezależnie od wieku, wszakże każdy z nas – to homo sapiens. Ale inaczej patrzy się na życie, gdy ma się lat kilkanaście, dwadzieścia, trzydzieści,  a zupełnie inaczej u schyłku! Tej prawdy nie odkryłam, do takich wniosków doszło już wielu ludzi przede mną! Zatem, co widzi się z perspektywy minionego życia? Widzi się bardzo wiele… Najpierw to, że młodość ma to do siebie, iż jest bardzo optymistyczna, często burzliwa w dociekaniu swoich racji. Człowiek patrzy na wszystko, co go otacza, przez różowe okulary, zachwyca się  wszystkim, co go spotyka. Rosną mu skrzydła u ramion i jest absolutnie pewien, że może dokonać rzeczy wielkich, zmienić świat, a zwłaszcza wszelkie panujące w nim zło! W sercu nosi dumne marzenia! I według tych marzeń pragnie poukładać swoją przyszłość. Niestety, życie nie tylko weryfikuje wzniosłe założenia, ale często „daje w kość” i… sprowadza „na ziemię”. Człowiek schodzi z przysłowiowych obłoków i widzi szarą rzeczywistość, która niekiedy bardzo się różni od tej wymarzonej! Ale z perspektywy minionego życia widzi się, że to niekoniecznie musi być tragedia. Jest to bowiem doskonała okazja do pokazania swojej postawy. Przecież szlifuje się diament, aby ukazał się w pełni swej piękności! I podobnie jest z naszym życiem! Nie zaprzeczysz przecież, Drogi Przyjacielu, który to czytasz!
Można snuć kolejne refleksje… Warto! Bo wtedy dostrzeżemy swoje błędy popełnione w przeszłości i możemy nie tylko nad nimi się zastanowić, ale przede wszystkim jak je naprawić. Z pomocą zawsze przychodzi nam nasz Pan Jezus Chrystus, wyciąga rękę do każdego z nas, by nas podźwignąć i pokazać prawdziwy kierunek życia – nawet, jeżeli chyli się ono już ku końcowi!  

Wpis: 9 lutego godz. 9:22