Każdego
roku wspominam ze wzruszeniem dzień 13 maja… Dzień ważny, czy nawet nie
najważniejszy w moim życiu, bo przecież od tamtego momentu Pan Jezus stał mi się
Przyjacielem - żywy i prawdziwie obecny.
Dzisiaj, również
13 maja, po raz pierwszy przyjęła Pana Jezusa do swego serca moja wnuczka, Martusia.
Długo czekaliśmy na ten moment – my, to znaczy cała rodzina. Uroczystość zgromadziła
nas wszystkich. Było pięknie i bardzo podniośle. Widok dziewczynek i chłopców w
białych szatach, przejętych na swój dziecięcy sposób, zawsze wzrusza. Ks. Proboszcz
nazywa ich aniołkami.
Oprawa Mszy
św. – niezwykła, bardzo podniosła. Wielu ludzi zaangażowało się, aby to było
wielkie, niezapomniane przeżycie – takie na całe życie, do którego przez
kolejne lata dzieci będą wracać serdeczną pamięcią. Spróbuję wymienić
wszystkich: panie katechetki i pan katecheta, państwo organiści, pani Krysia z
zespołem „Antośki” i oczywiście rodzice. Nad wszystkim czuwał Ks. Proboszcz,
nasz Pasterz. Stworzył piękną atmosferę, wyciszenie i coś tak niezwykłego, że
chyba nie tylko ja poczułam się jak w przedsionku Nieba wśród aniołów w bieli.
Może te słowa
wydają Ci się, Drogi Czytelniku po drugiej stronie zbyt egzaltowane i na wyrost.
Jesteś w błędzie! Przypomnij sobie swoją Pierwszą Komunię świętą, swoje
wzruszenie i przejęcie. Jakie to były piękne chwile! Bo gdy Pan Jezus jest w
sercu, wszystko ma kolor Nieba!
Tego Nieba życzę wszystkim! Niech ono w nas trwa!