To
pytanie postawiłam już w lipcu i pewnie niejeden z Was, Kochani, czytał nie
tylko to pytanie, ale i odpowiedź. Ale dzisiaj, klęcząc przed Panem Jezusem, ukrytym
w białym kawałku Chleba w złocistej monstrancji na ołtarzu, zapytałam ponownie:
Czy można żyć bez modlitwy?
Pewnie, że można…
Można udawać, że Boga nie ma,
że jest niepotrzebny,
zbyt wymagający,
zbyt trudny i niewygodny,
więc… po co się modlić…
Możesz żyć bez modlitwy!
Tylko wtedy…
Nie dowiesz się, że Bóg naprawdę cię
kocha…
Nie zobaczysz w drugim człowieku brata…
Nie uwierzysz, że można żyć inaczej,
niż żyjesz…
Nie dostrzeżesz swoich błędów, grzechów
i tego wszystkiego, co cię niszczy…
Nie doświadczysz prawdziwego
zjednoczenia
z kochającym Ojcem…
Nie zauważysz Jego wielkości
we wszystkim, co cię otacza…
Nie dowiesz się, jak bardzo jesteś ważny
dla Boga
i że zawsze możesz na Niego liczyć…
Nie odkryjesz prawdziwego Boga w cudach
natury…
Nie zachwycisz się pięknem świata
na miarę Jego wielkości…
Nie doświadczysz radości
spotkania z Nim na wszystkich ścieżkach
życia…
Nie doznasz spokoju duszy w Jego
obecności,
prostoty serca i wewnętrznej harmonii…
Nie odkryjesz prawdziwej wartości
milczenia…
Nie doznasz zdumienia nad potęgą Boga…
Bo modlitwa – to rozmowa z kochającym Chrystusem…
To zaufanie, którym cię obdarza…
To cisza, której tak ci braknie…
To wewnętrzna radość…
Światło pośród ciemności…
Najcenniejsza chwila, w której
trwasz…
To najpiękniejszy czas, w którym trwam
przed Nim, chociaż Go nie widzę, ale wiem, że jest,
że patrzy na mnie swym miłującym wzrokiem
i nieustannie przemienia moje serce…