poniedziałek, 7 października 2013

7 października - święto Matki Bożej Różańcowej


Wydaje się, że to było wczoraj, a tymczasem już minął rok, gdy napisałam poniższe słowa… Ponieważ nic nie straciły na aktualności, wręcz przeciwnie – nabrały większej mocy, pozwolę sobie przytoczyć je raz jeszcze… Przedziwna „rzecz” z tym Różańcem… Taki długi, taki monotonny, a im częściej się go odmawia, tym pragnienie tej modlitwy staje się większe, gorętsze! I ta modlitwa nigdy się nie znudzi!!!

Różańcu Święty, ileż dla mnie znaczysz!

Kochał Cię św. Ludwik i nasz polski Papież…

I zapewne nigdy policzyć nie zdołam,

kto poprzez Ciebie do Maryi wołał…

Dziękując za łaski nieprzeliczone,

za wszystkie dary niezasłużone,

wołam z miłością i wielką pokorą:

Bądź moim światłem, bądź moją podporą!

Oplataj me ręce do późnej starości…

Bądź towarzyszem w chwilach słabości…

Bądź ze mną zawsze w każdej potrzebie…

W mej codzienności  i wyśnionym niebie…

Kochając Ciebie, kocham Maryję…

Dzięki Tobie trwam w wierze, dzięki Tobie żyję…



Pokazywałam już ten różaniec...
Jest najcenniejszy
spośród wszystkich podarowanych,
bo przywieziony z Fatimy.

Umieściłam go na serwetce,
którą dawno, dawno temu
wydziergała moja kochana Mama.