czwartek, 31 października 2013

W wigilię uroczystości Wszystkich Świętych


Korowód szczęśliwych ludzi... 
 
 Korowód tych, co odeszli,

po których płaczemy i rozpaczamy,

zamiast się cieszyć ich szczęściem…

 

My, ludzie kruchej wiary,

przywiązani sznurami niedoskonałości

do swych ziemskich skarbów,

przemijających wartości,

niby wierzący, ale wątpiący,

niby pobożni, a wciąż ostrożni,

stawiamy tyle pytań…

 

Ciało w proch się zamienia…

A dusza? Gdzie dusza?

Pnie się coraz wyżej

ku światłości wiecznej!

To dzień błogosławionych!

Wszyscy coraz bliżej Boga

kroczą w korowodzie niebieskiej radości,

promienna jasność wokół się rozlewa…


 

 

 

 

środa, 30 października 2013

Gdy myślę: Chrystus


Gdy myślę Chrystus,

przedziwne ciepło rozlewa się w mym sercu,

wilgotnieją oczy,

rodzą się przyjazne myśli

wobec przyjaciół i wrogów…

 

Gdy myślę Chrystus,

widzę kapłańskie dłonie,

w których biały chleb przemienia się

 w Chrystusowe Ciało…

 

Gdy myślę Chrystus,

mam przed oczyma każdą Komunię świętą,

co krzepi i daje moc tak wielką,

i radość życia, i siłę…

 

Gdy myślę Chrystus,

rodzi się w sercu ogromna wdzięczność,

dla której braknie zwyczajnych słów -

za Jego obecność, za dobroć i miłość,

za wybaczenie  grzechów…

 

Gdy myślę Chrystus,

staję się lepszym człowiekiem,

bo wiem, że On jest ze mną,

patrzy na mnie,

pomaga się podnieść,

pozwala cieszyć się życiem…

 

I wreszcie…

Gdy myślę Chrystus,

widzę wszystkie dzieła Boże,

co tak radują oczy i serce…

I budzącą się do życia wiosnę…

I jesień, co złotem i purpurą się mieni…

I śpiew ptaków, co budzą mnie o świcie…

I tę nadzieję – również dzieło Boga -

co nieustannie rodzi się w mym sercu…
 







wtorek, 29 października 2013

Wierzyć?


Wierzyć – to ufać, choć ciernista droga…

Wierzyć – to kochać Ciebie, mój Jezu!

Wierzyć - to zawsze być pewnym Twej obecności…

To nigdy nie zwątpić, choć wokół tak ciemno…

Wierzyć – to nigdy nie stracić nadziei!

Wierzyć – to nigdy nie pytać,

kiedy się wreszcie skończy ta udręka!

Wierzyć - to być pewnym Twojej miłości!



 

 

poniedziałek, 28 października 2013

W poniedziałkowy poranek…


Błękit nieba

różowe chmurki

prześcigają się w dalekiej wędrówce

gromada radosnych wróbli

na dachu Kazika i Ludki

barwna radość wokoło

małe szczęście kroczy po ulicy

zapominam o troskach i smutkach

mój Anioł Stróż

raduje się ze mną
 
 
 
 
 

niedziela, 27 października 2013

Wiosna w sercu


Wyszło sobie słonko piękne i radosne

pytam się wokoło

czy to wróży wiosnę

zapewne – Kochani

bo wiosna nie tylko przybywa wiosną

przybywa wraz z dobrem

które w każdym drzemie

mieszka w naszym sercu,

gdy tego pragniemy…
 
 
 
 
 

piątek, 25 października 2013

Mały kawałku Chleba...


Różne myśli po mej głowie się snują

lecz jedna refleksja w sposób szczególny

w moją codzienność się wplata

mały kawałek Chleba

lśniący jak śnieg

czysty jak lilia polna

zamieszkał w sercu i wyobraźni 

czy jestem Ciebie godna

mały kawałku Chleba




 

czwartek, 24 października 2013

Piękna refleksja


Zostaliśmy stworzeni po to,

by rozmawiać z Bogiem,

by Go oglądać,

nasze serce dąży do czegoś coraz większego. 

Kard. Carlo Maria Martini


 

poniedziałek, 21 października 2013

Tym razem o uśmiechu…


Od znajomej dostałam taki mały wierszyk o uśmiechu…  Nie znam autora, myślę jednak, że był on równie słoneczny, jak jego słowa. Posłuchajcie… 

Nigdy nie żałuj uśmiechu!

Uśmiech mową jest duszy…

Gdy słowa nie pomogą,

Uśmiech dobro poruszy.
 

Rozlewa światło dokoła

Uśmiech życzliwy bez słowa,

Przenika w głąb serca ludzkiego

Cicha miłości mowa.
 

Tą cichą mową miłości

Podnosisz serca struchlałe

Dając ten dar na co dzień,

Przemieniasz to, co małe! 

Proste, ale jakże wymowne słowa! Zatem – uśmiechajmy się! Do każdego!
 
 
 
 

niedziela, 20 października 2013

O październikowej jesieni...


Różne myśli można snuć o jesieni  …

Że jest piękna, złota…

Że kolorami bogata…

Że jarzębiną purpurowa…

Spowita nitkami babiego lata…

Wiatru powiewem szeleszcząca…

Słońca promieniami błyszcząca…

A jesień Maryjna?

Październikowa?

Pięknymi pieśniami wspaniała…

Różańcem uwieńczona

i  niebieskiej Matki miłością!
 
 
 

wtorek, 15 października 2013

W dniu 15 października

Witam wszystkich w piękny październikowy poranek, życząc, aby cały dzisiejszy dzień był równie piękny i radosny! Patronuje nam ciągle Najświętsza Panienka, której ten miesiąc jest poświęcony. Przesuwając paciorki różańca, z miłością zwracamy ku Niej oczy, a nade wszystko serca…
Dzisiaj dodatkowo otacza nas swoją opieką i modlitwą św. Teresa z Avila, zwana również Wielką. Była wielka pod wieloma względami - nie tylko swoją szeroką działalnością na polu reformy zakonu karmelitańskiego, ale przede wszystkim swoją niezwykłą odwagą, pobożnością i miłością do Pana Jezusa! Wraz ze św. Janem od Krzyża „wniosła do Kościoła  największy wkład w dzieło duchowej odnowy”. Ostatnie słowa powtarzam za s. Immakulatą J. Adamską OCD.
Od siebie mogę dodać, że św. Teresa z Avila oraz św. Jan od Krzyża od dawna imponują mi i pociągają swoją mądrością, nieustraszonością w głoszeniu Bożych prawd, i wspomnianą wyżej wielką miłością do Pana Jezusa!
Życzę wszystkim dobrego dnia!
 
Ps. Bardzo dziękuję za odzew na sondę dotyczącą dojrzałości w wierze! Szerokim strumieniem płyną odpowiedzi… Jest ich tak wiele, że podam je do Waszej wiadomości w „ratach” – przy końcu października.
Serdecznie zachęcam do dalszych odpowiedzi!
 

poniedziałek, 14 października 2013

Kolejny głos w sprawie „Pana Tadeusza”

 
 
Tak, tak, macie rację, w obronie „Pana Tadeusza” pisałam już kilka razy… Ale dzisiaj – ku mojej wielkiej radości! – usłyszałam, że jest duża grupa nauczycieli, którzy walczą o przywrócenie pięknych lektur do szkoły… Jakich? Tych, które tchną duchem polskości! Nietrudno się domyślić, że idzie o arcydzieła literatury polskiej – z „Panem Tadeuszem” na czele. Najwyższy czas, aby polskie dziecko było świadome roli tej wspaniałej epopei w życiu naszego narodu! Zbyt trudne dzieło? To wszystko zależy od punktu widzenia i… od nauczyciela języka polskiego! Znam wielu wspaniałych pedagogów i jestem pewna, że doskonale sobie z tą lekturą poradzą!
Nie muszę chyba nikogo przekonywać, że „Pan Tadeusz” – to piękna książka, którą warto pokochać… Jeżeli potraktuje się ją jako lekturę obowiązkową (czytaj: przymusową!), to wtedy od razu młody czytelnik się zniechęci… Jej treść jest tylko pozornie niezrozumiała! To jest nasza historia!!! A przepiękne opisy przyrody, które roztacza przed nami Mickiewicz? A wplecione w akcję opowieści, a polskie obyczaje, a koncerty – czy to Wojskiego, czy też Jankiela na cymbałach… A postaci? Jakże barwne, jakże żywe… To przecież nasze, polskie dzieje! Tam wszystko ma swój smak! I bogactwo najwspanialszego języka; zawarte w nim porównania, metafory, niezliczone w swym bogactwie epitety… I misternie zbudowane zdania, na których przecież można uczyć piękna polskiej gramatyki! A nade wszystko - piękna polskiej mowy!
A Trylogia? Polskie dziecko nie musi kształtować swojej wyobraźni (i odwagi!) na przykładzie wirtualnych bohaterów! Mamy polskich Kmiciców, Skrzetuskich, Wołodyjowskich, którzy swoją walecznością i nade wszystko – miłością Ojczyzny dokonywali cudów w jej obronie . Każdy z nich był wielkim autorytetem moralnym… Zapytacie o Kmicica! A czyż nie dokonał ekspiacji?
Ostatecznie – nie o wojnę tu chodzi i w niej udział… Ale o poczucie się Polakiem, o dumę i godność narodową, o miłość do ojczystej, polskiej ziemi! Naszej ziemi!
Kilka lat temu napisałam taką książeczkę pt. „Pan Tadeusz” w klasie ósmej i szkole średniej. Tytuł już trochę zwietrzał, ale jej treść jest nadal aktualna, bardzo aktualna!
Kocham „Pana Tadeusza”! 


 
 
 
 
      

czwartek, 10 października 2013

Pytanie o wiarę...

Witam wszystkich, którzy czytacie mój blog i towarzyszycie mi od ponad dwóch lat… Dziękuję za Waszą obecność! Gdziekolwiek mieszkacie – czy na polskiej ziemi, czy w dalekich Stanach, Kanadzie, Australii, czy też w Rosji, na Ukrainie, Litwie czy we Włoszech, Wielkiej Brytanii, Niemczech, Holandii, Francji czy Serbii… Nie będę wymieniać wszystkich krajów, ale wiem, że jesteście, bo wynika to ze statystyki… Cieszę się, że w jakiś sposób dzielicie moje refleksje! Dziękuję!
Wierzę, że wszyscy podążamy tą samą drogą! Jakakolwiek ona jest – szeroka czy wąska, ciernista czy radosna, zdecydowana czy pełna wątpliwości, prosta czy kręta   – prowadzi ku Panu Bogu…Większość tekstów na moim blogu obraca się wokół naszej wiary…
Dzisiaj pragnę zaprosić Was bardzo serdecznie do wzięcia udziału w takiej małej sondzie, która tejże wiary dotyczy.
Bardzo proszę o uzupełnienie jednego z poniższych wypowiedzi (lub obydwu).
 
Dojrzałość w wierze, to...
 
Człowiek dojrzały w wierze, to ten...
 
Sonda jest anonimowa! Ale jeżeli ktoś z Państwa pragnie się podpisać, to bardzo proszę!
Jeżeli Was ciekawi, po co ta sonda, to odpowiadam, że nie jest mi to do niczego potrzebne!!! Sama sobie często zadaję pytania o moją wiarę – Jaka ona jest? Czy dojrzała, czy jeszcze niedojrzała? Czy też mocno ugruntowana… W jakim jestem miejscu na tej drodze…
Chciałam sprowokować do odpowiedzi na pytanie o naszą wiarę!
Ciągle jesteśmy w drodze ku Światłu, ale czasami błąkamy się w ciemnym tunelu najróżniejszych pytań, wątpliwości… Zatem pytanie o dojrzałość mojej i Twojej wiary jest zasadne… Odpowiedzi umieszczę na blogu.

Adres mojej poczty: janinapelczar@interia.pl
 
 
 
 

poniedziałek, 7 października 2013

7 października - święto Matki Bożej Różańcowej


Wydaje się, że to było wczoraj, a tymczasem już minął rok, gdy napisałam poniższe słowa… Ponieważ nic nie straciły na aktualności, wręcz przeciwnie – nabrały większej mocy, pozwolę sobie przytoczyć je raz jeszcze… Przedziwna „rzecz” z tym Różańcem… Taki długi, taki monotonny, a im częściej się go odmawia, tym pragnienie tej modlitwy staje się większe, gorętsze! I ta modlitwa nigdy się nie znudzi!!!

Różańcu Święty, ileż dla mnie znaczysz!

Kochał Cię św. Ludwik i nasz polski Papież…

I zapewne nigdy policzyć nie zdołam,

kto poprzez Ciebie do Maryi wołał…

Dziękując za łaski nieprzeliczone,

za wszystkie dary niezasłużone,

wołam z miłością i wielką pokorą:

Bądź moim światłem, bądź moją podporą!

Oplataj me ręce do późnej starości…

Bądź towarzyszem w chwilach słabości…

Bądź ze mną zawsze w każdej potrzebie…

W mej codzienności  i wyśnionym niebie…

Kochając Ciebie, kocham Maryję…

Dzięki Tobie trwam w wierze, dzięki Tobie żyję…



Pokazywałam już ten różaniec...
Jest najcenniejszy
spośród wszystkich podarowanych,
bo przywieziony z Fatimy.

Umieściłam go na serwetce,
którą dawno, dawno temu
wydziergała moja kochana Mama.
 
 

niedziela, 6 października 2013

Modlitwa starców

Pan Adam przesłał mi piękny tekst, zwany Modlitwą starców. Nie dziwię się tytułowi, bo ułożyli ją ludzie dojrzali w wierze, ludzie, którzy z dala od zgiełku świata, mieli możność zastanowienia się nad sensem ludzkiego istnienia!  Ich życiowa filozofia, oparta na głębokich przemyśleniach i świadomości przemijania, pozwoliła nie tylko uchwycić sens życia, ale nade wszystko - zwrócić się do Boga, Stwórcy wszechświata…

Nie jest to modlitwa zarezerwowana tylko dla starców! Każdy z nas – niezależnie od wieku – może ją odmawiać codziennie… Nie jest to też modlitwa na odejście, wręcz przeciwnie! Jest to modlitwa, która

ułatwia życie w trudnej rzeczywistości (i nie tylko tej trudnej),

pozwala zachować spokój,

rodzi nadzieję i pewność obecności Boga w naszym życiu,

daje przekonanie o Bożej Opatrzności

pozwala z ufnością zawierzyć jej swoje życie,

pozwala nie stracić uśmiechu ... mimo trudów i smutków!


 
 
 
MODLITWA OPTYŃSKICH STARCÓW


Panie, daj mi z duszy spokojem

spotkać wszystko,

co mi przyniesie nadchodzący dzień.

Daj mi całkowicie oddać się

woli Twojej świętej.

W każdej godzinie tego dnia,

we wszystkim mnie prowadź i umacniaj.

Jakiekolwiek wieści bym otrzymał

w czasie dnia,

naucz mnie każdą z nich

przyjąć z duszą spokojną

i silnym przekonaniem,

że wszystko jest wolą Twoją świętą.

We wszystkich moich słowach i sprawach

kieruj moimi myślami i uczuciami.

We wszystkich

nieprzewidzianych zdarzeniach

nie daj mi zapomnieć,

że wszystko od Ciebie pochodzi.

Naucz mnie

prosto i rozumnie postępować

z każdym członkiem mojej rodziny,

nikogo nie trwożąc

 i nie napełniając goryczą.

Panie, daj mi siłę wytrwać

w trudach i  wydarzeniach,

jakie niesie ze sobą nadchodzący dzień.

Kieruj moją wolą

i naucz mnie modlić się,

wierzyć, mieć nadzieję, cierpieć,

przebaczać i kochać. Amen
 


 

sobota, 5 października 2013

W dniu imienin s. Faustyny

 
      Imieniny – to święto naszych patronów, a więc i nasze… Dzisiaj obchodzi je św. Faustyna. Że jest moją wielką przyjaciółką, pisałam wiele razy… I mam nadzieję (a nawet pewność!), że o ten tytuł nie gniewa się na mnie. Towarzyszy mi przecież dokładnie od dwudziestu lat (w 1983 r. ukazało się I wydanie Dzienniczka) w sposób bardzo przyjacielski, udziela napomnień, rad, wskazówek płynących z Dzienniczka
 
Czegóż można życzyć Świętej w dniu jej imienin?
Szczęścia? Spotkało ją przecież największe szczęście – jest w niebie!
Radości? A gdzież panuje większa radość, jak nie przy Panu Jezusie?
Uśmiechu? Przecież uśmiech nie schodzi z jej twarzy!
 
Faustynko Kochana, osiągnęłaś wszystko, co najpiękniejsze i najradośniejsze, zatem… Moje życzenia mogą być tylko prośbą! Tak hojnie obdarowywałaś modlitwą wszystkich, którzy o to prosili, zatem proszę nie tylko w swoim imieniu, ale i wielu, wielu ludzi, którym jest smutno, ciężko, którzy się pogubili na drodze życia, wypraszaj nam wiele łask… Pan Jezus wie najlepiej, co jest nam potrzebne! Pozwól, że przypomnę Twoje słowa, które skierowałaś do Chrystusa. Za Twoim pośrednictwem kieruję je do naszego Pana: Jezu, wzmocnij me siły duszy… Bez Ciebie jestem słabością samą, bez łaski Twojej jestem otchłanią nędzy mojej. (…) Serce Jezusa, ukryj mnie w swej głębi (…) i nie wypuszczaj mnie z niego na wielki. (…) Naucz mnie sam kochać Ciebie. Miłości wieczna, urabiaj sam duszę moją, aby była zdolna do wiecznego kochania.
To bardzo nietypowe życzenia. Wiem! Ale bardzo potrzebne w naszej życiowej drodze… Pan Jezus nigdy nie odmówił Twojej prośbie, zatem dzisiaj – tym bardziej Ci nie odmówi!
 
 
 
 

czwartek, 3 października 2013

Czy można żyć bez modlitwy?


To pytanie postawiłam już w lipcu i pewnie niejeden z Was, Kochani, czytał nie tylko to pytanie, ale i odpowiedź. Ale dzisiaj, klęcząc przed Panem Jezusem, ukrytym w białym kawałku Chleba w złocistej monstrancji na ołtarzu, zapytałam ponownie:

Czy można żyć bez modlitwy?

Pewnie, że można…

Można udawać, że Boga nie ma,

że jest niepotrzebny,

zbyt wymagający,

zbyt trudny i niewygodny,

więc… po co się modlić…

 

Możesz żyć bez modlitwy!

Tylko wtedy…

Nie dowiesz się, że Bóg naprawdę cię kocha…

Nie zobaczysz w drugim człowieku brata…

Nie uwierzysz, że można żyć inaczej, niż żyjesz…

Nie dostrzeżesz swoich błędów, grzechów

i tego wszystkiego, co cię niszczy…

Nie doświadczysz prawdziwego zjednoczenia

z kochającym Ojcem…

Nie zauważysz Jego wielkości

we wszystkim, co cię otacza…

Nie dowiesz się, jak bardzo jesteś ważny dla Boga

i że zawsze możesz na Niego liczyć…

Nie odkryjesz prawdziwego Boga w cudach natury…

Nie zachwycisz się pięknem świata

na miarę Jego wielkości…

Nie doświadczysz radości

spotkania z Nim na wszystkich ścieżkach życia…

Nie doznasz spokoju duszy w Jego obecności,

prostoty serca i wewnętrznej harmonii…

Nie odkryjesz prawdziwej wartości milczenia…

Nie doznasz zdumienia nad potęgą Boga…

 

Bo modlitwa – to rozmowa z kochającym Chrystusem…

To zaufanie, którym cię obdarza…

To cisza, której tak ci braknie…

To wewnętrzna radość…

Światło pośród ciemności…

Najcenniejsza chwila, w której trwasz…


 
 

To najpiękniejszy czas, w którym trwam

przed Nim, chociaż Go nie widzę, ale wiem, że jest,

że patrzy na mnie swym miłującym wzrokiem

i nieustannie przemienia moje serce…