poniedziałek, 8 lipca 2013

Nie ulec zniechęceniu do modlitwy…

Łatwo powiedzieć! A jeżeli dopada nas zniechęcenie, to co wtedy? Człowiek jest tylko człowiekiem i przeżywa najróżniejsze trudności, które zniechęcają do modlitwy… Czy to brak czasu, czy nawał zajęć, które akurat teraz trzeba wykonać, czy brak wiary w sens modlitwy, spowodowany długim oczekiwaniem na jej skutki, czy też najzwyczajniejsze lenistwo…  

       Życie stawia nas przed nieustannymi wyborami, najogólniej – między dobrem a złem… Kiedyś Maria Dąbrowska wypowiedziała znamienne słowa: Warunki są tylko warunkami, a człowiek jest aż człowiekiem. Nieważny w tym momencie jest kontekst tych słów, mają one odniesienie w różnych momentach ludzkiego życia, przede wszystkim w ekstremalnych warunkach wojny, ale można je odnieść również do każdej sytuacji, do każdej chwili naszego życia… Tak uważam! Bo i Ty i ja – to człowiek, homo sapiens, który dokonuje wyborów między dobrem a złem, między zapałem a lenistwem, między tym, czego pragnę, a tym czego nie chcę… Modlitwa też jest wyborem! Dobrowolnym, świadomym i czymś, co wyrasta z miłości do Boga! Mogę jej pragnąć lub nie – to jest mój wybór… Jeżeli chcę rozmawiać z Bogiem, to rozmawiam! Nikt mnie do tego nie zmusza, może najwyżej zachęcić. A że dotyka mnie zniechęcenie? Mogę je pokonać siłą woli! Mnie akurat nie dopada zniechęcenie, ale bardzo często pojawia się „tysiąc” przeszkód, które utrudniają tę rozmowę! Jednak trudności są po to, aby je pokonywać, prawda?! Nie warto, nawet nie można im się poddawać…
A jakie to trudności? Na przykład…
uliczny hałas – można się wyłączyć;
rozgwar w domu – jest przecież jakieś zaciszne miejsce;
super film w telewizji – można wyłączyć telewizor, kształtując siłę woli;
niekorzystny czas – trzeba go zaplanować;
pokusy – zawsze są, tym silniejsze, im bardziej zbliżamy się do Boga;
trudne próby z zewnątrz – wytrwać i nie poddawać się!   

 
              Wskazówki Jacques’a Gauthier’a
Kiedy, modląc się, jednoczysz się z Jego miłością, Bóg sprawia, że zaczynasz Go pragnąć, choć jednocześnie pozostajesz w swojej codziennej rzeczywistości. (…) Wystarczy jedna sekunda, żeby zwrócić się do Boga i rozwiać zwątpienie. Postępy w modlitwie uczynisz (…) dzięki aktom wiary, nadziei i miłości. Stań bezinteresownie przed Bogiem, nie po to, aby Go prosić, lecz po to, a On mógł zaistnieć w tobie. Ty jesteś grzesznym człowiekiem, On – Zbawicielem! Kiedy się modlisz – On modli się w tobie. Ty wyznaczasz sobie cele, On je w tobie realizuje. Kiedy jesteś tego świadom, nie ma mowy o zniechęceniu.
     Wytrwaj na drogach modlitwy, a dokonasz wielu odkryć. Przed tym, kto codziennie odkłada wszystkie sprawy, by poświęcić pół godziny jedynie Bogu, otwiera się nowa przestrzeń. Modlitwa przynosi zawsze owoce. Czy tego nie widzisz? Wewnętrzny spokój, zaufanie, otucha, nadzieja, spokój, radość życia, gotowość służby bliźniemu, poczucie, że życie wieczne zaczyna się tu i teraz. Naprzód! Odwagi! Jesteś istotą, która się staje. Podobnie, jak modlitwa.