Być może, moje refleksje - z uwagi na rozbieżność ich
tematyki - wydają się dość chaotyczne. Może, ale to tylko pozornie… Bo jeżeli
podążamy drogą ku niebieskim przestrzeniom, to patrzymy na swoje życie dzień po
dniu, analizujemy postępki, pragniemy coś zmienić w sobie… Życie staje
się nieustannym rachunkiem sumienia; przyglądamy się sobie, swoim myślom,
słowom, czynom, dostrzegając swoje braki, niedoskonałości… Bo przecież pragniemy
stawać się lepszymi ludźmi – lepszymi w oczach Boga! Ta miara jest dla mnie
najważniejsza (bo ludzie mogą nas odbierać różnie – niezależnie od naszych intencji i
wysiłków, a Pan Bóg widzi prawdziwie!). I dlatego, patrząc na swoje ubogie wnętrze, chcemy je doskonalić i
ubogacać poprzez udział we Mszy św., Komunię św. i modlitwę, o której w tym
miejscu pisałam ostatnio dość dużo… I jeszcze do niej wrócę… Jest bowiem bardzo
cennym środkiem ciągłego wzrastania.
Zatem uważam, że chaos w moich refleksjach jest tylko
pozorny! Wszystko, co piszę, służy mojemu wzrostowi - chociaż bardzo powolnemu… W tych wszystkich
tekstach Bóg jest na pierwszym miejscu! Życzę, aby tak było w życiu każdego z
nas!
Ps. To takie tłumaczenie się przed samą
sobą, bo mam tysiące wątpliwości, czy to, co piszę, ma sens...