Młodość ducha… Warto się zastanowić nad jej sensem… Nie ma bowiem nic bardziej przygnębiającego, jak człowiek, który stracił świeżość myśli i uczuć, świeżość spojrzenia na sprawy Boże i wszystkie inne też… Można być duchowym emerytem, mając lat trzydzieści czy czterdzieści.
Nikt z nas nie ma gotowej recepty na przeżycie tej ziemskiej wędrówki, ale na pewno może się postarać, aby była ona piękna, radosna, mądra i godna…
Młodość ducha… Jak ją z siebie wykrzesać? Mimo wieku, mimo dolegliwości i chorób wieku dojrzałego, mimo poczucia samotności i mimo… jeszcze tysiąca przyczyn, tak ważnych w życiu? Po prostu – poprosić o tę łaskę! Bo to jest wielka łaska trwać przy Chrystusie – mimo brzemienia lat, na przekór niepowodzeniom, złym doświadczeniom, przykrościom, złym ludziom, którzy nam zatruwają życie…
Zatem – co może lub powinna oznaczać młodość ducha?
Jak wykrzesać w sobie entuzjazm wiary i nie zgnuśnieć?
Oto garść refleksji…
Przede wszystkim uwierzyłam i przekonałam samą siebie, że emerytura - to wspaniały czas, który można przeżyć w sposób niezwykle ciekawy i bogaty… Można wreszcie robić to, co się lubi i czego najbardziej pragnie… Trzeba tylko umiejętnie zagospodarować czas! (Dodam, że moja praca również była bardzo ciekawa i twórcza, bo jakże inny może być nauczycielski trud, prawda?! Ale ten etap się skończył!)
Oto azymut, według którego idę przez życie…
1. To piękny czas dla Pana Boga… Można Mu poświęcić zdecydowanie więcej chwil. Nieustannie pogłębiać swoją wiarę – poprzez lekturę Pisma św. i innych książek… Czytać, czytać, czytać…
2. Nie popadać w nudę! Stwierdzenie, że życie się skończyło, jest beznadziejne, nie wnosi radości, ale ją zaprzepaszcza… Siłą woli można pokonać czarne myśli.
3. Nie dać się przeciwnościom losu. Trudności bowiem są po to, aby je pokonywać. Swój krzyż zawsze można ofiarować Panu Bogu.
4. Wpatrując się w heroizm świętych, zawsze możemy zapragnąć być przynajmniej trochę lepsi. Oni naprawdę pomagają!
5. Trzeba być zakochanym w Panu Jezusie! Dosłownie! Bo jakże nie odwzajemniać Jego miłości, skoro tyle się otrzymało i ciągle otrzymuje? A dostaję znacznie więcej, niż o to proszę!
Miłość Chrystusowa jest nam dana, ale i zadana! Nie-pielęgnowana zgaśnie i spopieleje… Jezus na pewno pomnoży naszą słabą wiarę, doda sił, rozbudzi na nowo entuzjazm dziecka, pomoże wzrastać! Przyjmując GO do swoich serc, stajemy się bogatsi! Nigdy, przenigdy nie można tracić nadziei!!! Pan Jezus jest naszym punktem odniesienia, jest naszym najlepszym Przyjacielem , dlaczego więc nie prosić Go codziennie o postawę entuzjazmu wiary? Nie ma żadnych ograniczeń wiekowych, aby być entuzjastą Chrystusa – zawsze i wszędzie świadczyć o NIM – w najdrobniejszych sprawach, bo ON pomaga absolutnie we wszystkim! Wierzę w to!!!
6. Trzeba mieć dumne marzenia i nigdy z nich nie rezygnować, nawet jeżeli wiemy, że się nie spełnią. Marzenia uskrzydlają i niosą bardzo wysoko!
7. Nie zagłębiać się w swoje dolegliwości. Opowiadanie ze szczegółami o swoich chorobach (któż ich nie ma – niezależnie od wieku!) nie zjednuje nam przyjaciół, ale wręcz odstrasza!
8. Można, a nawet trzeba być trochę „zwariowanym” i niekoniecznie bardzo poważnym… Czy jestem zwariowana? Tak, jestem! I całe szczęście…
9. Żyć nie tylko wspomnieniami i je pielęgnować (są bardzo ważne!), ale zawsze patrzeć naprzód i nieustannie zadawać sobie pytanie: Co jeszcze mogę zrobić – dla swoich bliskich, dla innych bliźnich, i również – dla siebie, by zbliżyć się do Boga?
10. Prosić o dobre natchnienia Ducha Świętego! ON nigdy nie zawodzi – jest przecież tak potężny!
Nasz kochany Anioł Stróż też zawsze jest gotowy do niesienia pomocy. Cóż więc robić? Wsłuchiwać się w dobre natchnienia, które płyną z prawej strony…
No, to by było na tyle…