środa, 15 lutego 2012

O młodości ducha na przekór trudnej do przyjęcia metryce i złej aurze…

    Młodości, ty nad poziomy wylatuj! – chciałoby się zawołać z Adamem Mickiewiczem… Człowiek jest tak długo młody, na ile sobie pozwoli nim być… I – jak długo prosi o to Pana Boga!
Nie wystarczy powiedzieć słowami piosenki: Młodym być i więcej nic…Młodość – zarówno ta pierwsza, druga, trzecia zobowiązuje - zwłaszcza chrześcijanina!

    Jest wiele  osób o wcześniejszej metryce, które imponują mi swoją młodością ducha… Był nim na pewno bł. Jan Paweł II, który – jak nikt inny – umiał porozumieć się z młodzieżą… Podziwiałam mojego znajomego śp. p. Lucjana Rabskiego, wspaniałego artystę estradowego i malarza, który do swoich ostatnich dni miał głowę pełną pomysłów i planów, emanował entuzjazmem… Wystarczyło na niego patrzeć i słuchać, by zarazić się jego młodością – mimo ukończonych osiemdziesięciu trzech lat! Takich ludzi jest wielu, wystarczy się rozejrzeć uważnie dookoła… A ks. Jan Twardowski? Ileż w nim było entuzjazmu dla przyrody, dla każdego ptaszka, gałązki, nawet zielonego listka… We wszystkim umiał dostrzec wielkość i piękno Boga!
     Jeżeli nie umiemy zachwycić się drobiazgiem, nie dostrzeżemy rzeczy wielkich!