wtorek, 4 sierpnia 2020

W moim przekonaniu!


Kolejny raz zapytano mnie z niemałym zdziwieniem, dlaczego tak wiele piszę o Panu Jezusie. Ponieważ – być może – to pytanie nurtuje również inne osoby, odpowiadam również kolejny raz, bo już kiedyś o tym pisałam.

Na samym początku, dziewięć lat temu, opowiedziałam o tym, jak to Pan Jezus uratował mnie przed wywózką w czasie wojny – mnie, jedyną spośród kilkuset dzieci o  jasnych włosach i niebieskich oczach. Moim pisaniem spłacam dług naszemu Panu – dług za życie! Ten obrazek, który widnieje na początku – to wizerunek Jezusa Miłosiernego, który od zawsze wisiał w moim rodzinnym domu.

Może zapytacie, czy nie wystarczyłoby ograniczyć się do tamtego podziękowania? Nie! Wdzięczność przekracza ramy czasowe, żyję i najwidoczniej odczuwam Chrystusową opiekę. Dużo mogłabym o tym pisać, ale nie wszystkim można się dzielić, nie o wszystkim mówić.

Na przestrzeni dziewięciu lat wiele pisałam o Panu Jezusie, nazywając Go największym Przyjacielem. W tym przekonaniu nic się nie zmieniło! Jak już wspominałam, moje życie nie było usłane różami (zresztą podobnie, jak każdego z nas!), ale wiem, że Pan Jezus troszczy się o mnie, daje siłę i moc do trwania w radościach i smutkach. Daje gwarancję pokoju i miłości, która jest wielka i niezmienna – mimo moich grzechów, upadków i niedoskonałości. Wszystko, co słyszę z Ewangelii (czyli Słowa Objawionego) ma wartość stałą i niezmienną. Ta oczywista prawda jest mi bardzo potrzebna i myślę, że każdemu z nas, aby trwać w tej zawierusze poglądów, nastrojów, gdy to co dobre, nazywa się złem, a eksponuje się bardzo agresywnie  zło.

Pan Jezus daje coś niezwykłego i najcenniejszego: pewność, że zawsze jest z nami, wystarczy tylko tego zapragnąć! 


Wpis: 4 sierpnia godz. 13:25