Znamy różne teksty ze Starego i Nowego
Testamentu, słyszymy je w czasie Mszy świętej… Niektóre przez lata zdążyły nam zapaść głęboko w pamięci. Wśród nich na pewno są słowa następujące: „W Gibeonie Pan
ukazał się Salomonowi w nocy, we śnie. Wtedy rzekł Bóg: «Proś o to, co mam ci
dać». A Salomon odrzekł: «Tyś okazywał Twemu słudze
Dawidowi, memu ojcu, wielką łaskę, bo postępował wobec Ciebie szczerze,
sprawiedliwie i w prostocie serca. Ponadto zachowałeś dla niego tę wielką
łaskę, że dałeś mu syna, zasiadającego na jego tronie po dziś dzień. Teraz więc, o Panie, Boże mój, Tyś ustanowił królem Twego sługę w
miejsce Dawida, mego ojca, a ja jestem bardzo młody. Brak mi doświadczenia! Ponadto Twój sługa jest pośród Twego ludu, któryś wybrał,
ludu mnogiego, którego nie da się zliczyć ani też spisać, z powodu jego
mnóstwa. Racz więc
dać Twemu słudze serce pełne rozsądku do sądzenia Twego ludu i rozróżniania
dobra od zła, bo któż zdoła sądzić ten lud Twój tak liczny?» Spodobało się Panu, że właśnie o to Salomon poprosił. Bóg więc mu powiedział: «Ponieważ poprosiłeś o to, a nie
poprosiłeś dla siebie o długie życie ani też o bogactwa, i nie poprosiłeś o
zgubę twoich nieprzyjaciół, ale poprosiłeś dla siebie o umiejętność
rozstrzygania spraw sądowych, więc spełniam twoje pragnienie i daję ci serce mądre i rozsądne, takie,
że podobnego tobie przed tobą nie było i po tobie nie będzie. I
choć nie prosiłeś, daję ci ponadto bogactwo i sławę, tak iż <za twoich
dni>podobnego tobie nie będzie wśród królów. Jeśli zaś
będziesz postępować moimi drogami, zachowując moje prawa i polecenia za
przykładem twego ojca, Dawida, to przedłużę twoje życie».” (Stary Testament
1 Księga Królewska, 3, 4-14)
Ilekroć słyszę te słowa, rodzi się w
moim umyśle i sercu pytanie: „O co ja bym poprosiła Pana Boga? Muszę przyznać,
że na przestrzeni mojego długiego życia odpowiedzi były różne – w zależności od
tego, co w danym czasie było priorytetem – dzieci, życie rodzinne, praca,
relacje międzyludzkie i wszystko raczej bliższe "ziemi". Ale przecież człowiek
dojrzewa w swoich pragnieniach, marzeniach, potrzebach duchowych… Zatem dzisiaj
poprosiłabym o serce pełne miłości dla każdego człowieka, niezależnie od tego,
kim jest i jakie ma znaczenie w moim życiu. Taka miłość jest bardzo trudna, ale
z pomocą BOŻĄ na pewno możliwa! Zatem – Panie Jezu, użycz mi swojej miłości,
abym mogła nią promieniować!
Warto sobie postawić takie pytanie!