czwartek, 7 maja 2020

Refleksje u schyłku życia

W kolejnych etapach życia różne mamy priorytety… I zawsze wydają się nam najważniejsze. Myślę, że to dobrze, bo wtedy jesteśmy skłonni zrobić wszystko, by w danym czasie spełniły się nasze plany, marzenia. Pod warunkiem, że są to dobre plany! Inna jest nasza młodość „durna i chmurna” według Mickiewicza, inny wiek „męski i klęski” - w domyśle wiek dojrzały. Często jak domki z kart rozsypują się nasze marzenia, a świat okazuje się wcale nie taki różowy, jak marzyliśmy w młodości. Różne wydarzenia – niekiedy bardzo bolesne – weryfikują nasze zamiary i obraz świata, w którym żyjemy. Czy to źle? Niekoniecznie! Bo trudy życia szlifują nasz charakter, nasze wnętrze, naszą osobowość. Dzięki nim człowiek dojrzewa do pełni człowieczeństwa. Przynajmniej powinien! Sprawy, które ileś lat temu wydawały się najważniejsze, u schyłku życia tracą na swej ostrości, aktualności i zadajemy sobie pytanie, czy warto było walczyć, obstawać przy swoim. Czy warto było krytykować innych, nie dostrzegając własnych braków?!
Karta naszego życia zapisuje się coraz bardziej i bardziej… I wyłania się z niej nasz prawdziwy wizerunek! Nie zawsze jasny, nie zawsze doskonały! Ale najważniejsze, abyśmy potrafili to zauważyć! Nie tylko u schyłku życia!

Wpis: 7 maja godz. 9:30