niedziela, 29 grudnia 2019



Uroczystość Świętej Rodziny, którą dzisiaj obchodzi Kościół, przywołuje w pamięci swoją rodzinę, w której się żyło wiele lat. Pisałam o niej w tym miejscu wielokrotnie, bo okazji w ciągu każdego roku jest ku temu wiele. Ale dzisiejsza homilia Księdza Krzysztofa wywołała kolejne wspomnienia bliskie sercu… Przede wszystkim w pamięci pojawił się obraz kochanych Rodziców, wobec których trwa ogromna wdzięczność – za wszystko, co wpoili nam – dzieciom, co przekazali – nie tylko nakazami, ale przede wszystkim swoją postawą. To wszystko trwa i potężnieje w miarę upływu lat, bo człowiek staje się dojrzalszy i dostrzega coraz więcej przekazanego  Dobra. Kiedyś mój nieżyjący już śp. brat Marian powiedział takie proste zdanie: „Byliśmy dobrą rodziną.” Przypominam sobie to bardzo często! A jaka to była rodzina? Wszystko w niej było na swoim miejscu, bo podporządkowane Bożym prawdom. Kochający się Rodzice, którzy nie musieli wymagać szacunku, bo ten szacunek był jakby samoistny. Słowo Rodziców było święte! Moje dzieciństwo i młodość upłynęły w czasach siermiężnych. Komuna zabrała nam wszystkie dobra materialne, ale… nie wyrwała z serc miłości wzajemnej i miłości do Pana Boga! Z rozrzewnieniem wspominam tamten czas… Nie przelewało się nam, ale było radośnie! Było pięknie!
Nasuwa się też inna myśl… Co udało się wpoić, przekazać moim dzieciom? Jak kiedyś ocenią tę rodzinę, którą tworzyliśmy? Bo rodzina – to i miłość wzajemna, ale i wielka odpowiedzialność!