wtorek, 17 grudnia 2019

17 grudnia - Dzień bez Przekleństw


„Dla niektórych dużym wyzwaniem bywa wyartykułowanie jednej wypowiedzi bez przekleństw, nie mówiąc już o powstrzymaniu się na cały dzień od bogatego repertuaru tzw. „brzydkich wyrazów”. Ideą „Dnia bez Przekleństw” jest zwrócenie uwagi na czystość i piękno polskiej mowy, która nie potrzebuje wulgaryzmów, by trafnie i dosadnie wyrażać emocje. Bo właśnie w celu zredukowania napięcia ludzie przeklinają najczęściej. Co więcej, zespół naukowców z angielskiego Keele University odkrył, że przeklinanie – zwłaszcza spontaniczne, jako reakcja na bodziec – redukuje fizyczne odczuwanie bólu. Jednak pomimo iż przekleństwa istnieją tak długo jak sam język, są one powszechnie uważane za objaw prymitywizmu i braku kultury. Nie wszędzie można więc sobie pozwolić na mocniejszą „wiązankę” – w niektórych krajach można za to słono zapłacić, a w ekstremalnych przypadkach nawet trafić do aresztu na 15 dni – jak pewien ukraiński uczeń, który nadużywał wulgaryzmów na internetowym czacie. Przekleństwa, tak jak cały system języka, ewoluują. Na przykład, nacechowane pejoratywnie słowo „dziwka” jeszcze kilkaset lat temu było neutralne i oznaczało dziewczynę. Słowo „dupa” z kolei oznaczało niegdyś po prostu zagłębienie. Z czasem zaczęło odnosić się prawie wyłącznie do zagłębienia w ludzkim ciele i dziś uznawane jest za niecenzuralne – choć daleko mu to prawdziwych polskich wulgaryzmów, które w najbardziej skrajnych przypadkach mogą pełnić nawet funkcję przecinka.” (Źródło: Internet)

Od siebie dodam, że w moim rodzinnym domu nie przeklinało się ani nie używało niecenzuralnych słów, o których mowa wyżej. Ale… pamiętam doskonale, jak któregoś razu mój kochany śp. Ojciec zabrał nas – mnie i młodszego o trzy lata brata – do wielkiej metropolii Poznań z „wielkiego miasta” Pniewy… No, i my – dzieciaki – zafascynowane urokami tejże metropolii – zagapiliśmy się i na przejściu przez szyny tramwajowe ja, wtedy niespełna dziewięcioletnia dziewczynka, włożyłam nogę w szynę. Tak mocno, że nie mogłam jej wyjąć. Zrobił się nie lada chaos, tramwaj się zatrzymał, a mój Kochany Ojciec powiedział (jeden, jedyny raz w życiu!): Cholera! Ten niecenzuralny wyraz!

Wspominam to z łezką w oku! Było to siedemdziesiąt lat temu, a szyny tramwajowe nie takie, jak obecnie! Jako ciekawostkę dodam, że z Pniew do Poznania jeździło się wtedy pociągiem – bardzo podobnym do tych, które możemy jeszcze oglądać w amerykańskich westernach.
Kurczę (przepraszam!), a wydaje się, że to było wczoraj…

Wpis: 17 grudnia godz. 9:55