Uczmy się
dobroci! S. Faustyna pisze w swoim Dzienniczku: „Uczę się dobroci od
samego JEZUSA.” Pokazuje
nam, jak ważny jest sposób czynienia dobra. „Czasami więcej się daje,
nie dając nic, aniżeli dając wiele, ale w sposób szorstki.” W sposób
szorstki, a więc bez szacunku,
bez dobroci w stosunku do danej osoby. Czasami wystarczy
jedno słowo, jeden gest, ale pełen szacunku i dobroci, aby podnieść
kogoś na duchu, dodać mu nadziei na lepsze jutro.
Gdzie
i u kogo trzeba nam szukać wzorców do bycia dobrym? W czym
przejawia się owa dobroć? Na czym polega i jakie rodzi owoce?
Na te pytania spróbujemy sobie odpowiedzieć, wpatrując się
w najlepszego nauczyciela, jakim jest Jezus. Stawiajmy sobie często
pytanie: Co na moim miejscu zrobiłby Pan Jezus? Jakby postąpił? Wyobrażajmy
sobie, że obok nas stoi ON i patrzy na nas.
„Cokolwiek uczynił Jezus – dobrze uczynił. Przeszedł, dobrze czyniąc.
W obejściu był pełen dobroci i miłosierdzia. Nieprzyjaciołom
okazywał dobroć, uprzejmość, wyrozumiałość, potrzebującym pomoc
i pociechę.” – czytamy w Ewangelii. Postanówmy sobie wiernie
odzwierciedlić w sobie te rysy Jezusa, chociażby to nas wiele miało
kosztować.
Zapytajmy,
w jaki sposób Jezus wyrażał swoją dobroć? Na czym ona polegała?
Odpowiedź na to pytanie będzie dla nas drogowskazem. Kiedy
przyglądamy się życiu Jezusa, nie sposób nie zauważyć delikatności
w czynieniu dobrze innym. Jezus nigdy nie zmuszał do przyjęcia
Dobrej Nowiny, nie szukał chętnych do uzdrowienia. Zawsze był
jako ten, który służy – ale także dobry pasterz strzegący czule swego
stada. Owa delikatność i uprzejmość jest tym, czego możemy uczyć się
od naszego Mistrza z Nazaretu. Ta delikatność – jak pisze
ks. Edward Staniek – „to szczególne uwrażliwienie
na wewnętrzne potrzeby, pragnienia i nastroje drugiego człowieka;
jest to sztuka zrozumienia innych. Delikatność jest umiejętnością
dostosowania się do drugiego człowieka, do jego wewnętrznych potrzeb,
często na zewnątrz nieujawnionych.”
Wpis: 20
grudnia godz. 9:52