Wczoraj
oglądałam transmisję z pogrzebu śp. profesora Szyszki. Uroczystość miała
niezwykle podniosły i wzruszający charakter. Ale nie na tym pragnę się
zatrzymać… Mszę św. poprzedził bardzo piękny śpiew p. Wróblewskiego. Zaśpiewał fragment
pieśni Władymira Wysockiego. Uderzyły mnie jej słowa – pełne ekspresji i osobliwej
Prawdy! Życzyłabym sobie, ale i każdemu człowiekowi, abyśmy mogli tak
powiedzieć o sobie, gdy nasze życie dobiegnie swego kresu:
Przed Stwórcą stanę z podniesionym
czołem,
do ukrywania nie mam nic a nic,
dobrze czy źle, ale swój wóz ciągnąłem
i żyłem tak, jak się powinno żyć.
Rozróżniam też, co święte, a co podłe -
przynajmniej w to mnie wyposażył Bóg,
i jedną mam, lecz za to prostą drogę,
i nie chcę szukać żadnych innych dróg.
do ukrywania nie mam nic a nic,
dobrze czy źle, ale swój wóz ciągnąłem
i żyłem tak, jak się powinno żyć.
Rozróżniam też, co święte, a co podłe -
przynajmniej w to mnie wyposażył Bóg,
i jedną mam, lecz za to prostą drogę,
i nie chcę szukać żadnych innych dróg.