Wczoraj wpisałam słowa św. Teresy z Avila…
Niewiele tych słów, ale jakże głęboki mają sens! Najczęściej zwracamy się do
Pana Boga z prośbami, bo życie uwiera nas na różne sposoby i szukamy pomocy.
Ale czy równie często dziękujemy za to, co nas spotyka, czy potrafimy i chcemy
wyciągnąć wnioski właśnie z tego, co życie nam przynosi?! Jest to trudne, ba, niekiedy
nawet bardzo trudne!
Ale… spróbujmy sobie uświadomić, że
jednak, mimo wszystko, możemy (i powinniśmy!) dziękować. Przede wszystkim za
to, że Bóg jest obecny w naszym życiu. Że zawsze nas widzi i uczestniczy w tym
wszystkim, co przeżywamy. Daje nam wskazówki, co czynić, jak uniknąć błędów. I tu
pewnie zapytasz, Przyjacielu, skąd mam to wiedzieć! Po pierwsze – najbardziej czytelny
przekaz mamy w przykazaniach! To nie ulega żadnej wątpliwości! A po drugie –
każdy z nas został wyposażony w sumienie. To taka „czerwona lampka”, która
zapala się w różnych okolicznościach. To także nasz kochany Anioł Stróż, który
podpowiada, czego uniknąć, jak postąpić. To takie alter ego naszego sumienia.
Za to wszystko powinniśmy dziękować Bogu!
Ale również za to, że to właśnie ta święta obecność daje nam świadomość popełnionych
błędów. Jeżeli dobrze wsłuchamy się w nasze sumienie, to odkryjemy prawdę o
sobie. Czy jestem rzeczywiście taki (taka) doskonały (doskonała), jak mi się wydaje?
Jeżeli tak naprawdę chcemy usłyszeć prawdę o sobie, to wsłuchujmy się w swoje ego – ale tak prawdziwie i szczerze! Nie
tylko w rachunku sumienia przed spowiedzią, ale każdego dnia! Unikniemy wielu
błędów, których potem bardzo żałujemy! Warto! Zawsze możemy poprosić o pomoc
Pana Jezusa, który w swej miłości zawsze nam przebacza, ale i pomoże! Zawsze! I wtedy będziemy mogli powiedzieć z czystym, wdzięcznym
sercem wraz ze św. Teresą: „Wiele razy zdumiona zastanawiałam się nad wielką
dobrocią Boga, a moja dusza cieszyła się, widząc Jego wielką wspaniałomyślność
i miłosierdzie. Niech będzie błogosławiony za wszystko.”
Wpis: 23 lipca godz. 13.40