czwartek, 20 grudnia 2018

W naszym kościele


W drodze na poranną Mszę św., czyli roraty, spotkałam znajomą… Gawędząc, dotarłyśmy do kościoła. Śnieg skrzypiał pod nogami, nastrój iście świąteczny! Ubolewałyśmy, że Adwent już się kończy. To był (i nadal jeszcze jest) piękny czas. Bardzo wczesne wstawanie – to też rodzaj hartowania ducha i silnej woli, bo żeby dotrzeć na godzinę szóstą do kościoła, trzeba wstać co najmniej o piątej, jeżeli nie wcześniej. Ale jaka radość ze spotkania Chrystusa o tak wczesnej porze! Jaka radość ze śpiewu na cześć Maryi! W kościele półmrok, palą się tylko świece trzymane w naszych rękach. Punktualnie o szóstej wychodzi kapłan w asyście szafarzy i ministrantów. Trzyma w rękach dużą świecę – symbol Najświętszej Maryi Panny. Tak wczesna pora, ale gdy na „znak pokoju” odwracam się, widzę mnóstwo ludzi! Jaka wielka radość: Wszyscy przybyliśmy tu, by chwalić Boga, dziękować za ogrom łask, które spływają poprzez Komunię świętą!

Wpis: 20 grudnia godz. 10:45