Nasze człowieczeństwo nigdy nie ma
ostatecznego kształtu… Ciągle się stajemy, podążając ku Wyżynom. I od nas zależy,
czy nieustannie chcemy się stawać, pomnażając darowane nam dobro, czy też
wystarczy nam to, co zostało nam podarowane – ten ewangeliczny jeden talent. Jeżeli
go pomnażamy, to nieustannie się stajemy. Nie sami, bo to się nie uda! Zawsze z
pomocą przybywa nasz Pan – nieogarniony w swej miłości! Otrzymujemy znacznie więcej,
niż prosimy, tylko w innej formie, niż w swoim ograniczonym umyśle potrafimy (i
chcemy!) to dostrzec. Wystarczy bezgranicznie
zaufać i uwierzyć Chrystusowi. Nie popędzać Pana Boga! Cierpliwie czekać
i mieć pewność, że On wszystko rozwiąże najlepiej. Mając taką pewność, stajemy się!
Kształtuje się nasze człowieczeństwo, bo jesteśmy, jak glina w ręku doskonałego
Mistrza. Najdoskonalszego!!! Taki jest sens modlitwy, której On sam nas
nauczył: Jezu, ufam Tobie!