A na dworze wciąż szaro – buro… Jakoś
trudno przebić się słonku poprzez nieprzyjazne chmury… Wszystkim Wam, Kochani,
którzy siedzicie po drugiej stronie, dedykuję taki mały wierszyk, który już
tutaj gościł… Niech poprawi nastroje, wzbudzi nowe nadzieje i przywoła uśmiech…
Gdy tylko słonko wyjrzy zza chmur,
gdy rozjaśni obłoki
i pomaluje różową farbą,
gdy kos zaśpiewa hymn uwielbienia
na cześć Pana,
gdy gromada wróbli zaćwierka od rana…
Gdy porannym pacierzem pochwalisz Boga,
gdy powierzysz Mu troski,
i ufnie spojrzysz w przyjazne oczy,
radośniejsza staje się droga
każdego dnia…
W sercu robi się cieplej i jaśniej…
Na usta cisną się dobre słowa…
I wtedy… mówisz sobie po cichu:
Może by tak zacząć wszystko od nowa?
Z nadzieją w sercu, z ufnością wielką,
na przekór złym ludziom,
wbrew klęskom wszelkim…
To nie ułuda!
Spróbuj – zobaczysz!
Na pewno się uda!