wtorek, 2 kwietnia 2013

Refleksje wciąż jeszcze świąteczne...


Znacie to powiedzenie: święta, święta i po świętach? Pewnie tak! Ale przecież święto Zmartwychwstania Pańskiego trwa… Usłyszałam to wczoraj na początku Mszy świętej… Każdy kolejny dzień w oktawie świątecznej jest dniem powstania z martwych naszego Pana. A zatem trwa i wielkanocna radość – wielka, jedyna w swoim rodzaju, taka, której nikt inny nie potrafi w nas wzbudzić! Ale również nic nie zdoła tej bezgranicznej wielkiej radości zniszczyć! Radość serca, która udziela się wszystkim, bo dla nas - dla Ciebie i dla mnie - Pan zmartwychwstał, abyśmy uwierzyli, że śmierć została pokonana!

    Budzi to przeogromną nadzieję! W homilii paschalnej kapłan przywołał słowa św. Serafina z Sarowa: Radości moja! Chrystus zmartwychwstał!, którymi to słowami ów mnich witał wszystkich odwiedzających go w pustelni… Tak mi się spodobało to szczególne powitanie, że odszukałam je w Internecie. Spodobał mi się też ów święty zakonnik, który w imię miłości do Chrystusa narzucił sobie tak surowy tryb życia, w którym najważniejsze miejsce było przeznaczone dla Boga…  

    Aby odnaleźć Boga, nie musimy zamykać się w dalekim miejscu, swoją „pustelnię” można znaleźć wszędzie, niekoniecznie w głuchym lesie… Ważne, aby w niej zamieszkał Chrystus ze swoimi wszystkimi darami, a nade wszystko ze swoją miłością! I wtedy podobnie, jak  św. Serafin z Sarowa będziemy umieli wołać: Radości moja! Chrystus zmartwychwstał!
 
 
 
W naszym parafialnym kościele