Ewangelia
dzisiejsza – jak zapewne pamiętacie – dotyczyła miłości. Czyli… temat odwiecznie
aktualny! Wsłuchując się w doniosłe słowa, kolejny raz uświadomiłam
sobie, jak ważna jest ta miłość – nie tylko w kontekście kobiety i mężczyzny, ale
taka na miarę ogólnoludzką, w relacjach człowieka i człowieka… Jakiego,
którego? Każdego! I to właśnie bardzo mocno podkreślił kapłan głoszący homilię – piękną
i niezwykle mądrą zarazem… Nie będę przytaczać całej jej treści, zatrzymam się na
jednej bardzo istotnej wskazówce, dotyczącej nas wszystkich… Warto sobie
postawić pytanie: Jak przejawia się moja miłość do drugiego człowieka,
kimkolwiek on jest?
Jakże
często oceniamy ludzi – choćby po wyglądzie, po ich gestach, słowach… Jakże
często „przypinamy im łatkę”, nie zdając sobie zupełnie sprawy, że wydajemy
krzywdzące sądy! Nikt nie wie, co ktoś czuje, myśli i jaki jest naprawdę… Może
na przykład „nakłada maskę”, by nie pokazać swego bólu, cierpienia czy zadry,
która odbiera mu radość życia… Ileż czasu tracimy na osądzanie innych!!! A może
tenże czas warto byłoby poświęcić – w imię miłości! - na krótką modlitwę za
tego człowieka… Od naszego gadania, od krytyki się nie zmieni, ale dzięki modlitwie
– na pewno! Warto spróbować!
Kiedyś
w jednym z orędzi, jakie Matka Boża daje w Medjugorje, przeczytałam takie oto
Jej słowa, skierowane do nas wszystkich: Nie oceniaj! Nie osądzaj! Nie
potępiaj!
A
św. Paweł w Liście do Rzymian (14,4) mówi: Kim
jesteś ty, co się odważasz sądzić cudzego sługę? Wiemy, że nie tylko o
jakiegoś sługę chodzi, słowa te mają znaczenie jak najbardziej ogólne!
Przypomnijmy sobie uroki lata,
gdy na dworze szaro-buro...