Każdy homo
sapiens przynajmniej od czasu do czasu stawia sobie pytanie, czy można osiągnąć
szczęście… Czy szczęście istnieje? Czy jest tylko iluzją?
Nie jestem w tej kwestii ani odkrywcza, ani
odosobniona, bo zadawali je sobie ludzie, odkąd istnieje świat… Pytali mędrcy i
ludzie prości, pytali młodzi i starzy, wierzący i niewierzący… I pytają nadal! Bo
prawdą jest, że każdy pragnie być szczęśliwy!
Temat szczęścia pozostaje zawsze otwarty, przewija się
w każdym pokoleniu. Któż z nas bowiem nie pragnie być szczęśliwym człowiekiem?!
Ponad dziesięć lat temu zadałam sobie to pytanie w
tym miejscu. I co mogę powiedzieć dzisiaj?
Tak, jestem człowiekiem szczęśliwym! Zdecydowanie
tak! Mimo życiowych perturbacji (których zresztą nikomu nie braknie!!!), mimo
wielu smutków (których też nie braknie nikomu!) uważam siebie za człowieka
szczęśliwego! Przeżywam piękny czas –
czas wypełniony ciekawymi pasjami,
czas dojrzały nie tylko wiekiem,
ale przede wszystkim czas dojrzały w wierze i
absolutnej pewności, że w mojej drodze towarzyszy mi Chrystus. Ta pewność
dodaje skrzydeł i odwagi, bo wiem, że
KTOŚ mnie kocha największą miłością, jaką można sobie wyobrazić, miłością,
która wybacza błędy i niedoskonałości;
Kto zawsze pomaga powstać;
Kto jest moim najprawdziwszym, najszczerszym i
bezinteresownym Przyjacielem;
Kto nigdy mnie nie zawiódł i wiem, że nie zawiedzie;
Kto pomaga przezwyciężyć trudności;
Kto rozgrzesza mnie z błędów, wierząc w pragnienie
mojej poprawy;
Kto swoją obecnością poprzez Komunię św. obdarowuje
mnie każdego dnia pokojem serca i wewnętrzną radością.
To Chrystusowa miłość zaowocowała właśnie tym
szczęściem! Możliwym do osiągnięcia dla każdego człowieka!